MKTG SR - pasek na kartach artykułów

I liga żużlowa. Kluczowy mecz drużyny Orła

hof
Przed żużlowcami Orła kluczowy mecz w tym sezonie pierwszej ligi. Dziś o godz. 18 na torze przy ul. 6 Sierpnia łodzianie zmierzą się z ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovia Ostrów Wielkopolski.

Jeśli podopieczni trenera Janusza Ślączki wygrają mecz, to już można będzie powiedzieć, że wykonali plan, czyli utrzymali się w pierwszej lidze. Przy okazji otworzy się droga do walki o wyższe cele.
– Wszyscy w klubie zdają sobie sprawę z wagi czekającego nas spotkania– mówi Witold Skrzydlewski, sponsor Orła. – Ewentualny sukces sprawi, że już ze spokojem będziemy mogli oczekiwać na koniec sezonu. Rozmawiałem z zawodnikami i deklarują, że będą walczyć. Ostrovia to zawsze był niewygodny dla nas rywal. W poprzednim sezonie przegraliśmy z nią dwa razy. W tych rozgrywkach ulegliśmy trzema punktami. Czas podreperować statystykę wspólnych pojedynków i przy okazji powalczyć o bonus.

Niemal pewne wydaje się, że w drużynie gości nie pojadą dwaj nasi byli zawodnicy Damian Adamczak (Lechma Start Gniezno) i Mateusz Szczepaniak (Polonia Bydgoszcz). Ostrovii nie udało się ich wypożyczyć.
Doszły nas słuchy, że na dzisiejszy mecz wybiera się prezydent Łodzi. Jeśli pojawi się na stadionie, będzie to pozytywny sygnał, świadczący o tym, że jest szansa, aby pokochała inne sporty, a nie tylko żeńską siatkówkę.
Nie sposób nie wrócić jeszcze do wygranego meczu w Lublinie. Byłem zszokowany kompletnym brakiem kultury zaprezentowanym przez miejscowych kibiców. Przywykłem już do epitetów pod moim adresem, ale w niedzielę przy niektórych zachowaniach czułem się doprawdy nieswojo.

Skandaliczna była także praca służb medycznych podczas niedzielnego meczu. Kenni Larsen złamał rękę na torze i wożono go od szpitala do szpitala, bo nikt nie wiedział, który ma dyżur. Wystarczy powiedzieć, że zajęto się nim dopiero o 2 w nocy! Duńczyk wrócił do swojego kraju na dalsze leczenie, bo jego zdaniem nikt w lubelskim szpitalu nie był w stanie powiedzieć dokładnie, co jest z jego ręką. Gospodarze mieli też pretensje, że na zawodach był komisarz, który dopilnował, by tor miał odpowiednią twardość. To ponoć zaważyło na ich porażce. To śmieszne. Czyżby im przeszkadzało to, że skończyło się preparowanie torów i robienie pułapek na rywali? Czyżby nikt nie pomyślał, że dzięki temu będzie mniej wypadków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany