Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huragan zastopował Widzew

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa w ósmej kolejce trzeciej ligi zremisowali 1:1 w Morągu z Huraganem. Punkt wystarczył jednak łodzianom, by awansować na pierwsze miejsce w tabeli.

Zapewne wszyscy fani Widzewa liczyli, że seria trzecioligowych zwycięstw Widzewa będzie trwała. Niestety, tak się nie stało. Drużyna z niespełna szesnastotysięcznego miasteczka nie wystraszyła się czterokrotnego mistrza Polski i żaden z jej piłkarzy nie padł na kolana przed zespołem z Łodzi. Gospodarze podjęli walkę i dzięki temu liczba kolejnych zwycięstw widzewskiego zespołu zatrzymała się na cyferce sześć. W Morągu mogą się szczycić, że Widzew na ich boisku ma zdecydowanie ujemną statystykę!

Nie ma się jednak co dziwić, bo drużyna trenera Franciszka Smudy nie zachwyciła w drugim już kolejnym spotkaniu. Niby miała lekką przewagę, ale zupełnie nic z tego nie wynikało. Mówienie o konieczności szanowania punktu wywalczonego na trudnym terenie, z lekka zakrawa na śmieszność.

Zastanawia decyzja Smudy o zmianie Świderskiego, który dał drużynie prowadzenie. Jego ładna akcja zyskała uznanie na trybunach, a jednak dwanaście minut później siedział już na ławce rezerwowych. Na boisku pojawił się debiutujący w drużynie z al. Piłsudskiego Daniel Gołębiewski. 30-letni napastnik nie oczarował i nie odmienił losów spotkania. Po meczu przyznał, że Widzew dał się wciągnąć przez Huragan w szarpaną grę i wymianę ciosów, a to nie było celem łódzkiego zespołu na ten mecz.

Na pewno Widzew w tym pojedynku rozczarował. Jest teraz kilka dni, aby dobrze przeanalizować grę i wyciągnąć właściwe wnioski. Już w piątek kolejne ligowe wyzwanie - mecz z Ursusem Warszawa.

Oto co po meczu powiedzieli trenerzy obydwu drużyn.

Czesław Żukowski (szkoleniowiec Huraganu): - O pierwszej połowie najlepiej zapomnieć. Jeśli Widzew grał słabe spotkanie, to w takim razie nas przed przerwą na boisku nie było. Stąd te trzy zmiany, które pobudziły zespół i dały mu nowy impuls. Paradoksalnie, w drugiej połowie dostaliśmy bramkę, ale po raz kolejny Brazylijczyk pokazał swoją klasę. Stać nas na pewno na to, by wygrać z każdym. W pierwszej połowie oglądaliśmy dzieci we mgle czy piaskownicy, ale w drugiej pokazaliśmy się z dobrej strony. Zabrakło nam chłodnej głowy, bo mogliśmy zakończyć to spotkanie z trzema punktami.

Franciszek Smuda (trener Widzewa): - Przed meczem każdy mi opowiadał, że to trudny teren jest. Boisko nie jest optymalne, ale każdy zespół miał takie same warunki. Za mało było sytuacji i popełniliśmy zbyt dużo błędów. Jak nie umiesz wygrać, to musisz umieć zremisować. Podjąłem dobrą decyzję odnośnie wejścia Gołębiewskiego. Mamy zespół, jaki mamy i on musi w tym sezonie uzyskać awans. Jak się nie biega, to się nie wygrywa meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany