Huki i strzały przez całą noc, w Nowy Rok właściciele szukają zwierząt, które uciekły przerażone
To był pierwszy sylwester zaledwie rocznej suni. Dlatego jej właściciele byli bardzo ostrożni. - Specjalnie wyprowadziliśmy ją wcześniej, żeby zdążyć przed hałasami – mówi pani Katarzyna Klimacka, właścicielka Mikki. Sunia była na smyczy i dodatkowo w puszorku obejmującym jednak klatkę piersiową. Jednak ktoś odpalił petardę hukową, zwierzę w panice się wyswobodziło. – Dwie sekundy i jej nie było, zniknęła w ciemnościach. Została sama smycz z puszorkiem – dodaje pani Katarzyna. Nie może zrozumieć w jaki sposób zwierzęciu udało się uciec..
Pechowo złożyło się, że z powodu choroby skóry właściciele zdjęli jej także obrożę z numerem telefonu. Zwierzątko nie miało też czipa, a tzw. adresówka z namiarami została w puszorku w rękach właścicieli...
Nie wiadomo jak Mikki przeżyła hałasy o północy i co się z nią dzieje. - Szukaliśmy całą noc, dwie godziny się przespaliśmy – mówiła w Nowy Rok pani Katarzyna z nadzieją, że sunia się znajdzie.
CZYTAJ DALEJ>>>
.