Mężczyzna w średnim wieku, który wstał do rowerzysty i groził mu pięscią, sięgnął po butelkę wina i przechylił nie przejmując się tym, że widzą to przechodnie i kamery monitoringu miejskiego. Otuchy dodawała mu krótko ścięta blondynka z widocznymi odrostami, która chwyciła po nim butelkę z trunkiem i przekazała ją dalej. W grupie wulgarnych i rozbawionych balangowiczów znalazł się też niepełnosprawny mężczyzna-żebrak, który siedział tuż przy przejściu dla pieszych prosząc o datki. Od czasu do czasu dołączał do biesiady powstałej dwa metry obok...
Karzełek zaatakował kulą, a później głową w krocze - bójka n...
Głośne krzyki ekipy żuli słychać było kilkadziesiąt metrów dalej. Łodzianie patrzyli z niedowierzaniem, że służby miejskie nie reagują. Biesiadnicy nie dość, że nie mieli maseczek na twarzach (a za to ostatnio sypały się mandaty na Pietrynie), to pili alkohol w miejscu publicznym i zakłócali spokój przechodniów.
W południe w Łodzi - prawie jak na francuskiej Riwierze
Będą zmiany zasad w noszeniu maseczek?