Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hiszpański wkład w ŁKS. Maniana w wykonaniu ełkaesiaków

Jan Hofman
Jan Hofman
Batalia o pierwszoligowe punkty, która odbyła si w Głogowie, pokazała, że sposób budowania piłkarskiej drużyny przez sterników ŁKS jest nieporozumieniem.

Bez wątpienia trzeba w tym sezonie współczuć kibicom piłkarskiej drużyny ŁKS. Fani pierwszoligowca z al. Unii raz po raz muszą się mierzyć z gorzką rzeczywistością, jaką serwują im futboliści, którzy pracują pod czujnym okiem hiszpańskiego szkoleniowca i dyrektora sportowego Krzysztofa Przytuły.

Kiedy do klubu trafił Kibu Vicuna, sympatycy mieli nadzieję, wierzyli, że zespół będzie prezentował przyjemny dla oka, południowy styl, który poprowadzi go prosto i pewnie do bram ekstraklasy. Sukces miała gwarantować cała rzesza zagranicznych, a co przez to idzie, wysoko opłacanych piłkarzy.

Niestety, siódme miejsce w tabeli i strata do lidera dwunastu punktów, każe spojrzeć inaczej na możliwości tej drużyny, a także ludzi, którzy z nią pracują i ją tworzyli. Po dziewiętnastu seriach mistrzowskich trudno mówić, że ten zespół ma hiszpański temperament i czaruje na boiskach pierwszej ligi. Wręcz przeciwnie, często oglądanie popisów ełkaesiaków wymaga wielkiego samozaparcia, bo wielkim poświęceniem, nawet dla najwierniejszych fanów futbolu, jest wytrzymać do ostatniego gwizdka.

Toporna, bez polotu, pełna prostych i niewymuszonych błędów gra, często przyprawia fanów o ból zębów. Takiej piłki nożnej nie da się oglądać i nikt jej nie chce w zespole z al. Unii.

Złośliwi twierdzą, i trudno im nie przyznać racji, że trener Vicuna ma zasługi dla łódzkiego klubu i coś jednak z Półwyspu Iberyjskiego zaszczepił w tej drużynie. Pewnie nie tylko kibice znają hiszpańskie słowo maniana (w oryginale mañana). Oznacza ono ni mniej, ni więcej, tylko zrobi się jutro, rozleniwienie lub powoli, mamy czas. I właśnie w takim rytmie zagrał ŁKS w ostatnim spotkaniu z Głogowie. Ale na pewno wszystkim, którym leży na sercu dobro dwukrotnych mistrzów Polski, nie na takiej hiszpańskości drużyny zależy.

Oczywiście jeszcze nie wszystko stracone, ale chyba najwyższy czas, aby tym całym towarzystwem solidnie potrząsnąć. ŁKS nie może być instytucją charytatywną, która płaci tylko za to, że się jest. Może w ŁKS wreszcie dojdą do wniosku, że wysokie wynagrodzenia należą się wyłącznie za dobrą pracę!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany