Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[HISTORIA] Wolnomyśliciele - podejrzani sojusznicy?

Jan Hlebowicz
Godłem SMW był fioletowy bratek ‒ ogólnoświatowy symbol związków i stowarzyszeń wolnomyślicielskich
Godłem SMW był fioletowy bratek ‒ ogólnoświatowy symbol związków i stowarzyszeń wolnomyślicielskich Fot. Archiwum Akt Nowych
Po II wojnie światowej na terenie Gdańska i Gdyni działało Stowarzyszenie Myśli Wolnej. Wolnomyśliciele domagający się „zeświecczenia życia społecznego” dla władz komunistycznych pozostawali z jednej strony zbyt „burżuazyjni”, z drugiej - za bardzo „antyklerykalni”.

Lato 1945 r. W warszawskim mieszkaniu dyskutują przedwojenni wolnomyśliciele - Teofil Jaśkiewicz, Józef Kobyłecki i Maria Szymańska. Układają słowa odezwy, którą tytułują „Głos pokrzywdzonych”. „Oto my: bezwyznaniowcy, ateusze, sektanci, wolnomyśliciele podnosimy nasz głos! Czy nie czas dać i nam wreszcie prawa jednakie z resztą obywateli? (…) Czy nie czas wreszcie «czarną międzynarodówkę» postawić na właściwe dla niej miejsce?” - piszą. Kilka miesięcy później na biurko ówczesnego ministra informacji i propagandy trafia zawiadomienie o zamiarze utworzenia nowej organizacji. Jej celem ma być „całkowita laicyzacja życia społecznego” i „walka z uroszczeniami kleru”. Wolnomyśliciele czekają aż sześć miesięcy na decyzję…

Zebrania miały przebieg chaotyczny

Stowarzyszenie Myśli Wolnej w Polsce zostało oficjalnie zarejestrowane 13 maja 1946 r. W ciągu czterech lat w całym kraju powstały 144 oddziały i koła. Inauguracyjne spotkanie członków SMW w Gdańsku odbyło się 29 listopada 1947 r. Pierwszym tymczasowym przewodniczącym został Zygmunt Jodłowski. Kolejnym był Michał Kaszyc, a trzecim i zarazem ostatnim - Feliks Żelawski. Wszyscy należeli do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Gdański oddział w okresie swojej działalności liczył 78 członków, w tym 21 aktywnych. Wśród tych ostatnich był m.in. Franciszek Kotus-Jankowski, działacz komunistyczny, prezydent Gdańska w latach 1945-1946. Dwa lata po Gdańsku powołano oddział SMW w Gdyni, którego praca, jak twierdzili sami członkowie, „przez pierwsze miesiące była nieregularna, a zebrania miały przebieg chaotyczny i nie po linii wolnomyślicielskiej”. Faktyczny początek aktywności gdyńskiego SMW przypada na 12 czerwca 1950 r. Przewodniczącym gdyńskiego koła został Alojzy Bandura, którego 28 stycznia 1951 r. na stanowisku zastąpił Józef Gall. Przez cały okres działalności oddział liczył 129 członków, w tym kilkadziesiąt osób, które wprawdzie zapisały się do stowarzyszenia, jednak nigdy nie odebrały legitymacji członkowskich.

Zwalczyć przesądy, zabobony i gusła

Stowarzyszenie Myśli Wolnej pozostawało organizacją zawieszoną między inteligencką, przedwojenną tradycją wolnomyślicielską a radykalnymi formami antyklerykalnymi. W pewnym stopniu SMW było kontynuatorem i spadkobiercą Polskiego Związku Myśli Wolnej, tj. działającej w okresie międzywojennym organizacji wolnomyślicielskiej o charakterze liberalnym. Pierwszy prezes SMW, wzmiankowany już Teofil Jaśkiewicz, przed wojną redaktor „Wolnomyśliciela Polskiego”, propagował idee kodyfikacji prawa małżeńskiego, tworzenia szkół i cmentarzy dla osób bezwyznaniowych, a także - czym wzbudzał niemały szok w społeczeństwie - postulował kremację zwłok lub oddawanie ich na cele naukowe. Po 1945 r., jako lider SMW, powrócił do tych koncepcji. Wolnomyśliciele w warunkach Polski „ludowej” apelowali o całkowite zeświecczenie życia społecznego, obronę moralnych, prawnych, gospodarczych interesów ludzi, chcących „wyzwolić się spod supremacji kleru wszelkich wyznań”, reformę grzebania zmarłych, „zwalczanie przesądów, zabobonów, guseł, znachorstwa, wróżbiarstwa i innych objawów ciemnoty”, krzewienie „ducha braterskości i pokoju międzynarodowego”, zniesienie kary śmierci oraz „spowodowanie oddzielenia kościołów wszelkich wyznań od państwa”. Głównym środkiem do realizacji tych postulatów był organ prasowy SMW „Głos Wolnych”. Godłem SMW został z kolei fioletowy bratek, ‒ ogólnoświatowy symbol związków i stowarzyszeń wolnomyślicielskich, który przyjęto na pierwszym międzynarodowym kongresie w Londynie w 1881 r. W SMW od początku ujawnił się także drugi nurt - antyklerykalny, marksistowski, odwołujący się bardziej do „dorobku” sowieckiego Związku Wojujących Bezbożników mającego na koncie stosowanie przemocy wobec osób wierzących, niszczenie obiektów sakralnych, profanację cmentarzy i przedmiotów kultu religijnego.

Wrogowie w sutannach

Dwie ścierające się ze sobą wizje widać na przykładzie funkcjonowania oddziału gdyńskiego. Część członków nawiązywała do przedwojennego dziedzictwa stowarzyszeń wolnomyślicielskich, uważając że głównym zadaniem oddziału jest „poszerzanie horyzontów myślowych uczestników spotkań”. Przedstawiciele tej frakcji twierdzili, że z ludźmi wierzącymi należy rozmawiać i „poprzez dialog przekonywać ich do wolnomyślicielskiego spojrzenia na rzeczywistość”. Zaznaczali wręcz, że w spotkaniach stowarzyszenia powinni uczestniczyć także członkowie Kościoła rzymskokatolickiego. Postulowali również, by referaty wygłaszane w czasie zebrań miały charakter naukowy. Przedstawiciele drugiej frakcji domagali się, by aktywiści SMW obligatoryjnie występowali z Kościoła rzymskokatolickiego, a działalność stowarzyszenia była „zgodna z linią partyjną”. Podkreślali, że referaty naukowe są „mylne i niedostosowane” do rzeczywistości i należy zastąpić je odczytami ideologicznymi. Prym w takim rozumowaniu wiódł przewodniczący Bandura, który zwracał uwagę, że członkami oddziału są „głównie robotnicy, dla których zagadnienia naukowe są niezrozumiałe, ponieważ nie mają oni odpowiedniego wykształcenia, by przyswoić sobie ich treść”. Podczas jednego ze spotkań wskazano, by w końcu „postawić na światło dzienne wrogów w sutannach, którzy podczas okupacji, jak i obecnie otumaniają młodzież”. „My, organizacja wolnych i niezależnych ludzi, żyjemy w wieku, w którym tworzy się człowieka nowego i chcemy nasze młodsze pokolenie wyzwolić z ciemnoty, jaką daje religia” - przekonywał jeden z członków gdyńskiego oddziału. Frakcja antyklerykalno-marksistowska ujawniła się także w oddziale gdańskim SMW. Przewodniczący Żelawski zwracał uwagę, że opracowywane referaty powinny zawierać część teoretyczną i uwagi praktyczne dotyczące ówczesnej rzeczywistości w Polsce „ludowej” „w ujęciu marksistowskim, klasowym”. W tym duchu część członków wystąpiła z postulatem zmiany statutu stowarzyszenia „po linii materialistycznego pojmowania dziejów i skierowania działalności SMW na tory klasowego uświadomienia i wychowania społeczeństwa”. Obowiązujący statut uznano za przestarzały i oparty na „burżuazyjnych hasłach wolnomyślicielskich”. Idąc dalej, gdańscy działacze zaproponowali centrali SMW zmianę nazwy na Związek Bojowników Postępu albo Związek Wolności Sumienia. Od października 1949 r. w całym SMW wyraźnie zaczęła dominować frakcja marksistowska. Na poziomie centralnym usunięto dotychczasową ekipę z prezesem Jaśkiewiczem na czele, wskazując że nie wykorzystał on „pomyślnych warunków obecnej rzeczywistości Polski Ludowej”. Zmiany personalne z czasem objęły także struktury terenowe.

Niepewni sojusznicy

Wydawać by się mogło, że Stowarzyszenie Myśli Wolnej ze swoimi postulatami - z jednej strony laickimi, z drugiej antyklerykalnymi, idealnie wpisywało się w koncepcje ideowo-polityczne władz po 1945 r. Nic bardziej mylnego. SMW, które wyraźnie „nie nadążało” za polityką wyznaniową ówczesnych decydentów, zostało uznane za narzędzie nieskuteczne w walce z religią i kościelną hierarchią. Z jednej strony - bo było (przez logo i nazwę) „zbyt burżuazyjne”, a z drugiej - za bardzo radykalne (z powodu części głoszonych postulatów). Komuniści z Bierutem na czele mieli inny pomysł na rozprawę z Kościołem. Zdawali sobie sprawę, że polskie społeczeństwo, mocno zakorzenione w katolicyzmie, nie ulegnie łatwo hasłom proponowanym przez SMW. Jedyną skuteczną metodą jawiło się wewnętrzne rozbicie szeregów duchowieństwa i katolików świeckich. Do realizacji tego zadania miały służyć m.in. środowisko skupione wokół Bolesława Piaseckiego, a także ruch księży „patriotów” (duchownych, którzy zdecydowali się na jawną współpracę z komunistyczną władzą - przyp. autor). Polityka wyznaniowa państwa doprowadziła do całkowitej dezorientacji i paraliżu organizacyjnego w szeregach wolnomyślicieli, którzy nie potrafili sobie wytłumaczyć „dziwnej współpracy” komunistów z katolikami. SMW nieudolnie próbowało atakować zarówno Piaseckiego, jak i grupę księży „patriotów”. Wolnomyśliciele zaplątani w swój eklektyczny, niezrozumiały dla szeregowych członków program, okazali się sojusznikami niepewnymi i podejrzanymi. W najwyższych kręgach partyjnych zapadła więc decyzja o likwidacji SMW. Informację przekazano oddziałom 29 stycznia 1951 r., zalecając zaprzestania wszelkiej działalności do 15 lutego. Do tradycji wolnomyślicielskiej jako drogi zmierzającej do ateizacji i laicyzacji, a także walki z Kościołem, komuniści wrócili dopiero w 1957 r., powołując Stowarzyszenie Ateistów i Wolnomyślicieli. Oddział wojewódzki SAiW powołany został jako jeden z pierwszych w Polsce 7 stycznia 1957 r. W znacznej części tworzyli go byli członkowie SMW, oficjalnie odwołujący się do… dziedzictwa zlikwidowanej kilka lat wcześniej organizacji.

Pisząc artykuł, korzystałem z dokumentów zgromadzonych w Archiwum Akt Nowych w Warszawie i Archiwum Państwowym w Gdańsku, a także opracowań naukowych Barbary Jakubowskiej i własnych.

Dr Jan Hlebowicz jest historykiem, publicystą, pracownikiem OBBH IPN Gdańsk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: [HISTORIA] Wolnomyśliciele - podejrzani sojusznicy? - Dziennik Bałtycki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany