1/14
HIPOKRATES: Poznaj pierwszych liderów akcji i zagłosuj na swojego faworyta! [GALERIA]
2/14
PEDIATRA...

Karolina Sidorowska (Uniwersytecki Szpital Dziecięcy, Lublin

PEDIATRA

- Medycyna od zawsze była dla mnie fascynującą dziedziną nauki. Już w wieku 11 lat zapragnęłam zostać lekarzem. Pamiętam, że po powrocie ze szkoły czytałam wiele książek na ten temat, poznając anatomię i fizjologię funkcjonowania ludzkiego organizmu. W nastoletnim wieku obejrzałam chyba wszystkie medyczne seriale dostępne w internecie i telewizji. Zostanie lekarzem było moim największym marzeniem, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym zostać kimś innym.

Składając dokumenty na studia, nie brałam pod uwagę innych kierunków. O wyborze specjalizacji z pediatrii byłam przekonana dopiero na czwartym roku studiów. Przez pierwsze lata nauki fascynowało mnie wiele dziedzin medycyny i byłam otwarta na ich poznawanie. Od początku studiów słyszałam od niektórych lekarzy i wykładowców, że mam cechy charakteru i zasoby, aby być dobrym pediatrą, mimo to wybór zostawiałam jeszcze otwarty. Wiele czynników miało wpływ na moją ostateczną decyzję.

Pediatria to szczególny obszar, dlatego, że każdy pacjent jest wyjątkowy; a dodatkowo zakres wiedzy, jaką powinien posiąść taki lekarz, jest bardzo szeroki. Zawiera informacje z wielu węższych dziedzin medycyny, takich jak dermatologia, neurologia, gastrologia i wiele innych. Kolejną wspaniałą rzeczą w mojej specjalizacji jest to, że mogę się uczyć nie tylko o chorobach i ich leczeniu, ale także zgłębiam wiedzę dotyczącą rozwoju dziecka i dorastania. Fascynujące jest to, jak organizm człowieka zmienia się od narodzin do wieku dorosłego, jakie procesy wtedy zachodzą w ludzkim ciele i w jakim wieku dziecko zaczyna osiągać konkretne kamienie milowe. Moją motywacją do pracy są pacjenci.

Pracuję w kilku miejscach, a każde z nich daje mi zupełnie inne doświadczenia. Specjalizację z pediatrii odbywam w oddziale endokrynologii i diabetologii dziecięcej. Leczymy tam nie tylko dzieci z zaburzeniami endokrynologicznymi, ale także kładziemy nacisk na ocenę dojrzewania płciowego i rozwój fizyczny dziecka. Zajmujemy się otyłością, która jest, niestety, powszechnym problemem w populacji dziecięcej. Przeprowadzamy szkolenia dietetyczne, edukujemy także rodziców. To daje mi wiele satysfakcji.

Pracuję też w dziecięcym szpitalnym oddziale ratunkowym. To wymagające ogromnej odpowiedzialności stanowisko, ale dzięki niemu zdobywam cenne doświadczenia i czuję się zmotywowana. W szpitalu przebywają dzieci w różnym stanie - od lekkiego, po ciężki, zagrażający życiu. Najpiękniejsze w tym trudzie jest to, jak po podjęciu konkretnych czynności, stan pacjenta poprawia się. Do SOR przyjeżdżają zaniepokojeni, zatroskani i często zagubieni rodzice.

Bardzo miły i motywujący jest moment, w którym po zbadaniu dziecka i przeprowadzeniu dogłębnej diagnostyki, rodzice wychodzą z SOR-u spokojni, że życiu ich dziecka nie zagraża niebezpieczeństwo. Niestety, zdarzają się sytuacje, w których stan pacjenta jest na tyle ciężki, że wymaga hospitalizacji. W tym przypadku rola lekarza jest niezwykle ważna, aby w trudnym czasie wesprzeć rodzica i aby nie czuł się w tym wszystkim samotny. Czasami bywa tak, że mimo naszych starań nie możemy pomóc pacjentowi tak, jak byśmy chcieli.


Pamiętam, jak na dyżurze przyjęłam do SOR dziecko, które - jak się okazało - miało septyczny poziom parametrów zapalnych. Pacjent wymagał pilnie hospitalizacji i wdrożenia odpowiedniego leczenia. Niestety, był to okres bardzo trudny, ponieważ mieliśmy epidemię wirusa RSV, trwającą dalej pandemię, brakowało miejsc dla dzieci w większości oddziałów. Szukałam miejsca dla dziecka przez kilka godzin, dzwoniłam nawet do szpitali w innych województwach. Sytuacja była bardzo napięta, mama zaniepokojona i zdenerwowana, pozostali rodzice oczekujący w SOR sfrustrowani długim oczekiwaniem na przyjęcie ich dzieci. W tym przypadku dokładnie rozumiem emocje rodziców, dla nas lekarzy jest to tym bardziej stresujące, gdy na drodze do niesienia pomocy pojawiają się czynniki zupełnie niezależne od nas. Po wielu godzinach znalazłam miejsce w szpitalu dla ciężko chorego dziecka, ale wychodząc z pracy, czułam niemoc i zwątpienie. Po kilku tygodniach otrzymałam od mamy dziecka list. Napisała, że bardzo mi dziękuje za pomoc, jaką okazałam jej dziecku. Widziała, że sytuacja jest beznadziejna, ale mimo to, czuła się zaopiekowana i wdzięczna, że daję z siebie wszystko, aby pomóc jej dziecku. Takie chwile sprawiają, że te negatywne emocje szybko mijają i pojawia się nowa energia do działania.


Kolejną placówką, w której pracuję, jest przychodnia rodzinna. Uwielbiam to miejsce z wielu względów, między innymi dlatego, że dynamika pracy tak bardzo różni się od tej w SOR. Prowadzę tu dzieci z chorobami przewlekłymi, a to wymaga regularnych wizyt. Dzięki temu nawiązuję mnóstwo przyjemnych i satysfakcjonujących relacji z rodzicami i ich dziećmi. Cieszę się, że mogę obserwować rozwój maluchów od urodzenia, słyszeć ich pierwsze słowa, a potem podziwiać jak zaczynają stawiać pierwsze kroki. Czuję się towarzyszem ich dorastania.


Myślę, że w mojej pracy pomaga mi bycie empatycznym i wrażliwym. Jako dziecko niestety dużo chorowałam i wymagałam wielu hospitalizacji. W tamtych czasach dzieci przebywały w szpitalu bez rodziców. W wieku 6 lat byłam po raz pierwszy hospitalizowana bez obecności mamy. Dokładnie wiem, co to znaczy lęk, cierpnie i tęsknota za domem, rodziną. To był przykry czas, ale dzięki temu jestem teraz silniejsza, a przede wszystkim rozumiem najmłodszych pacjentów, potrafię im współczuć i postawić się na ich miejscu.


Jak zareagowałam na nominację do plebiscytu Hipokrates? Pierwsza moja reakcja po odebraniu telefonu z informacją o nominacji: „Czy to nie pomyłka?”. Jestem świadoma, że to dopiero początek mojej drogi zawodowej. Wiele jeszcze muszę się nauczyć i nie mam wielkiego dorobku naukowego oraz zawodowego. Mimo to już sama nominacja jest dla mnie ogromnym docenieniem i bardzo za to dziękuję. To też motywuje mnie do dalszej pracy i doskonalenia się.


Trudno powiedzieć, co najbardziej lubię w byciu lekarzem, bo jest wiele rzeczy, dla których cenię ten zawód. Pediatria wymaga od lekarzy kreatywności, aby utrzymać dobry kontakt z pacjentem i odpowiednio reagować, gdy on nie wykazuje chęci do współpracy. Fascynuje mnie już sama teoretyczna wielowymiarowość pediatrii jako dziedziny. Taki lekarz nie tylko leczy choroby, ale także czuwa nad prawidłowym rozwojem dzieci, planuje i kwalifikuje do szczepień. W tym zawodzie niezbędne jest także wyczucie i intuicja, ponieważ dziecko nie zawsze jest w stanie przekazać, co mu dolega. To wszystko sprawia, że czuję się szczęśliwa i spełniona, a wdzięczni pacjenci są dla mnie największą motywacją.

KLIKNIJ i zagłosuj



3/14
PIELĘGNIARKA...

Grażyna Gościk ((Białostockie Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Białymstoku)

PIELĘGNIARKA

- Zawód pielęgniarki wykonuję już 35 lat. Ponad połowę swojego życia - i ani jednego dnia nie żałowałam tej decyzji. Od kiedy byłam małą dziewczynką, wiedziałam, że będę pracować w służbie zdrowia. Ustawiałam misie, które były moimi pacjentami - każdy był zabandażowany i napompowany wodą ze strzykawki, udającą leki. Mama zawsze wierzyła, że pójdę na studia lekarskie, ale ja wiedziałam, że zostanę pielęgniarką.


Zawsze chciałam pomagać ludziom, sprawić, że choć trochę poczują się lepiej - i tym kieruję się w mojej pracy do dnia dzisiejszego. Zawsze powtarzam, że najważniejszy jest człowiek i jego problemy, papiery wypełnię w wolnej chwili. Przez ten cały czas ani razu nie doświadczyłam wypalenia zawodowego, ani razu nie chciałam zmienić pracy i zawsze wiedziałam, że jestem ludziom potrzebna. To jest naprawdę budujące uczucie.


Co mnie motywuje? Na pewno pacjenci. Kiedy idę na następny dyżur i widzę, że pacjent lepiej się czuje, rany się goją. Gdy człowiek się do mnie uśmiecha i mówi: „To, co Pani wczoraj zrobiła, to cudo, nic mnie nie bolało, czuję się lepiej.” Najprostsze słowo „dziękuję” sprawia, że mam jeszcze więcej energii do działania. Pracą, jaką wykonuję, jest bardzo ciężka. Cieszę się, że mogę dołożyć cegiełkę do powrotu do zdrowia. Są pacjenci, których nie widziałam już wiele lat, a zostają w mojej pamięci.


Na co dzień jestem osobą bardzo energiczną (potwierdzą to mój mąż i córka, którzy mówią czasami: „Grażynka, weź w końcu usiądź”). Jednak jestem też bardzo opanowana i nie jest dla mnie straszna praca pod presją. Wiem, co muszę zrobić, żeby było dobrze. W tym zawodzie trzeba być zdecydowanym, często nie ma czasu na zastanawianie się, co dalej. Myślę, że jestem osobą empatyczną, czułą na cierpienie innych. Przede wszystkim jestem bardzo rozgadana i to uważam za pozytywną cechę w mojej pracy. Pacjenci bardzo się stresują, więc najczęściej nawet nieświadomie ich zagaduję i wszelkie zabiegi idą sprawnie i kończą się pytaniem” „To już?”. Rozmowa odwraca uwagę pacjentów, którzy już wystarczająco mają czym się stresować.


Obecnie pracuję w Białostockim Centrum Onkologii na oddziale onkologii klinicznej oraz w poradni uzależnień. Przez kilka lat dodatkowo pracowałam w hospicjum, gdzie jeździłam do pacjentów do domu. W pracy zajmuję się wszystkim, co wynika z moich obowiązków: od przygotowań pacjentów do badań, drobnych zabiegów, podawania chemioterapii, ale też wspieranie słowem. Odpowiadam na każde pytanie, jeśli oczywiście znam odpowiedź. Tłumaczę, na czym będą polegać badania, zabiegi. Staram się ich uspokoić, gdy są zdenerwowani i rozśmieszyć, gdy są przygnębieni. Tyle już powiedziałam, że w tym miejscu chciałabym powiedzieć krótko: to, co najbardziej lubię, to uśmiech pacjenta. Uśmiech drugiego człowieka w trudnych dla niego chwilach to największe i najpiękniejsze podziękowanie.


KLIKNIJ i zagłosuj


4/14
STOMATOLOG...

Kinga Kołacka (Verde Clinic, Reda)

STOMATOLOG

Jak żartobliwie wyjaśnia: zanim jeszcze zorientowała się, na czym naprawdę polega stomatologia, wiedziała, że daje dużo wolności i niezależności, którą zawsze bardzo sobie ceniła. - Na studiach zakochałam się w stomatologii na całego - wspomina.


Jej pierwszą miłością była endodoncja (leczenie kanałowe) i protetyka. - Od razu po ukończeniu studiów skoncentrowałam się na leczeniu trudnych przypadków endodontycznych w powiększeniu mikroskopu. Przepadłam - mówi. - Nie pozwalałam rozproszyć się innym dziedzinom stomatologii. Uwielbiałam precyzyjną pracę w powiększeniu oraz fakt, że mogłam pomóc kolegom po fachu w leczeniu trudnych przypadków, a także pacjentom w cierpieniu... Do czasu.


Od kilku lat zajmuje się głównie protetyką i leczeniem odtwórczym. - Uwielbiam dawać pacjentom nowe, wymarzone uśmiechy - mówi. - Naturalną konsekwencją leczenia estetycznego zębów jest medycyna estetyczna w ogóle, która - równie, co stomatologia - pochłania mnie.


Zgłoszenie do konkursu jest oczywiście dla mnie ogromnym wyróżnieniem, dowodem zaufania.


Lekarz dentysta Kinga Kołacka ukończyła wydział lekarsko-dentystyczny na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Endodontycznego (PTE), Europejskiego Towarzystwa Endodontycznego (ESE) a także Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (PTMEiAA).


Leczenie pacjentów jest dla pani doktor czymś więcej niż wyłącznie wykonywanym zawodem. Jak się okazuje: to pasja do tworzenia naturalnych uśmiechów i sztuka wydobywania piękna z jego oprawy.


KLIKNIJ i zagłosuj

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Iga Świątek i jej koszmary. Sprawdź, kto dręczy polską numer 1  [GALERIA]

Iga Świątek i jej koszmary. Sprawdź, kto dręczy polską numer 1 [GALERIA]

Mamy z córkami na scenie w niezwykłym widowisku Jestem Kobietą

Mamy z córkami na scenie w niezwykłym widowisku Jestem Kobietą

PKOl zaprezentował stroje Polaków na ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu [ZDJĘCIA]

PKOl zaprezentował stroje Polaków na ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu [ZDJĘCIA]

Zobacz również

Mamy z córkami na scenie w niezwykłym widowisku Jestem Kobietą

Mamy z córkami na scenie w niezwykłym widowisku Jestem Kobietą

Teraz bezpłatnie sprawdzisz amortyzatory. Zobacz gdzie!

Teraz bezpłatnie sprawdzisz amortyzatory. Zobacz gdzie!