Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwizdy zamiast radości kibiców. Widzew u siebie nie wygrywa

(bap)
Remis w czwartym meczu na własnym boisku nie może cieszyć kibiców i piłkarzy Widzewa.
Remis w czwartym meczu na własnym boisku nie może cieszyć kibiców i piłkarzy Widzewa. Paweł Łacheta
W czwartym w tym sezonie piłkarskiej I ligi meczu na stadionie przy al. Piłsudskiego kibice Widzewa nie doczekali się zwycięstwa swojej drużyny. Tym razem łodzianie po bardzo słabym meczu zremisowali bezbramkowo z Miedzią Legnica. Fani stracili cierpliwość i żegnali piłkarzy gwizdami.

W siódmej kolejce piłkarskiej I ligi na stadionie przy al. Piłsudskiego mierzyły się drużyny, które w tym sezonie miały odgrywać w niej czołowe role. Tak przynajmniej zapowiadał prezes Widzewa, a w Miedzi planów awansu do ekstraklasy nie ukrywał trener Wojciech Stawowy, który w poprzednim sezonie prowadził w najwyższej klasie rozgrywkowej Cracovię i w swojej drużynie ma kilku piłkarzy z ekstraklasową przeszłością (m.in. Wojciecha Łobodzińskiego, Adriana Woźniczkę czy Aleksandra Ptaka). Na razie jednak, ani jedna ani druga drużyna nie potwierdza swoich aspiracji, co najlepiej pokazało bezpośrednie – stojące na bardzo słabym poziomie – starcie obu zespołów. Przed przyjazdem do Łodzi zajmujący przedostatnie miejsce legniczanie przegrali wszystkie dotychczasowe mecze wyjazdowe, za to widzewiacy w tym sezonie nie odnieśli jeszcze zwycięstwa przed własną publicznością.
Kibice Widzewa wygwizdali piłkarzy - FILM

Atut swojego boiska i dopingu kibiców zamierzali wykorzystać w sobotę. Zaryzykować w końcu odważył się też trener Włodzimierz Tylak, który zmienił taktykę na trochę bardziej ofensywną i w ataku Adama Dudę miał wspierać Michał Janiec.

Wydawało się, że na zwycięstwie zależy też piłkarzom, bo od początku meczu przejęli inicjatywę i przynajmniej próbowali zagrozić bramce gości. Pierwszy raz udało się to w 8 min Mateuszowi Broziowi. Po jego uderzeniu i interwencji bramkarza Miedzi odbiła się od poprzeczki. Chwilę później z rzutu wolnego strzelał Duda, lecz lecącej płasko piłki nie przeciął żaden z jego kolegów. W 15 minucie łodzianie ciekawie rozegrali rzut rożny, ale tym razem nie popisał się Piotr Mroziński, który z linii pola karnego uderzył kilka metrów od bramki Miedzi. To najlepiej obrazowało jak nieporadnie i bez żadnego pomysłu atakowali widzewiacy. Podobnie zresztą wyglądała gra zawodników z Legnicy…

Goście w pierwszej połowie byli skupieni na obronie, a jeśli już przekraczali środek boiska, w ich akcjach także brakowało dokładności i jakości. Za groźny trudno uznać nawet strzał z dalszej odległości Marcina Garucha, a przed przerwą Dino Hamzić musiał wykazać się tylko raz, kiedy w 17 min uprzedził wychodzącego na dobrą pozycję po zagraniu Łobodzińskiego Mateusza Szczepaniaka.

Łodzianie zaś blisko powodzenia byli jeszcze w 22 min, gdy po dużym zamieszaniu w polu karnym w końcu na strzał z kilku metrów zdecydował się Marcin Kozłowski. Był on jednak równie mocny, co niecelny. Swojej szansy nie wykorzystał też Rafał Augustyniak. Pomocnik łodzian z rzutu wolnego z ok. 18 metrów trafił bowiem w mur. Najlepszą okazję widzewiacy stworzyli tuż przed przerwą. Po naprawdę dobrym zagraniu Konrada Wrzesińskiego z bliskiej odległości główkował Broź. To powinien być gol, ale piłkę na róg wybił Ptak. To była jedyna akcja Widzewa w całym spotkaniu, za którą piłkarzom należały się brawa.

W drugiej połowie z trybun dużo częściej można było jednak usłyszeć gwizdy. Lepiej rozpoczęli ją bowiem goście. Podopieczni Tylaka długo zaś pozwalali rozgrywać piłkę rywalom, czym mocno zirytowali kibiców. Na szczęście dla gospodarzy nic z tego nie wynikało, bo legniczanie wciąż nie potrafili przeprowadzić choćby jednej składnej akcji, a ich ataki również opierały się głównie na przypadku. Gra stała się więc bardziej wyrównana, ale toczyła się w środkowej części boiska. Do tego mecz nadal rozgrywany był w bardzo wolnym tempie.

Nieporadnością raziły oba zespoły. W 59 min gospodarze powinni bowiem objąć prowadzenie. Najpierw jednak zbyt słabo uderzał Krystian Nowak, a do piłki toczącej się obok bramki nie zdążył Broź. Szansę na jeszcze jedną dobrze zapowiadającą się okazję zmarnował Wrzesiński, który po błędzie Szymona Zgardy podał piłkę pod nogi jednego z obrońców Miedzi. To działo się w 61 minucie. Od tej pory na boisku nie wydarzyło się już nic ciekawego, co najlepiej świadczy o bardzo słabym poziomie tego spotkania.

Piłkarze Widzewa wyglądali, jakby opadli z sił, przez co inicjatywę przejęli goście. Bramce Widzewa zagrozili tylko po dwóch rzutach wolnych, sprowokowanych przez nieprzygotowanego do gry Dimitrije Injaca. Na szczęście dla niego i Widzewa nic groźnego z nich nie wynikało.

Kibiców Widzewa w ostatnich minutach meczu mógł uszczęśliwić debiutujący w łódzkiej drużynie Boris Dosljak, ale po dośrodkowaniu Augustyniaka właściwie podał piłkę w ręce Ptaka. Tego było już za dużo. Kibice stracili cierpliwość, żegnając piłkarzy gwizdami.

Widzew - Miedź Legnica 0:0
Widzew: Hamzić 4 – Kozłowski 3 (78, Injac), Nowak 4, Pidvirnyi 3, Mroziński 3 – Wrzesiński 4, Augustyniak 3, Kasprzak 2, Janiec 2, Broź 2 (64, Dosljak 1) – Duda 2.
Miedź: Ptak – Zgarda, Midzierski, Woźniczka, Cierpka – Szczepaniak (90, Machaj), Garuch, Bartoszewicz, Feruga (46, Kakoko), Łobodziński – Szymański (73, Lenkiewicz).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany