Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Gwiezdne wojny. Ostatni Jedi” - ósma, najdłuższa z dotychczasowych, część sagi [RECENZJA FILMU]

Renata Sas
Fot. LucasFilm,film.web
To jedyna taka opowieść przez ponad 40 lat inspirująca twórców i widzów. Kto nie zna padających zawsze słów „dawno, dawno temu w odległej galaktyce”, kto nie powtarzał zaklęcia „niech Moc będzie z tobą”? „Gwiezdne wojny” stworzone przez George’a Lucasa zarobiły ponad 18 mld dolarów.

Disney’owska opowieść wyskalowana przede wszystkim na dziecięcą wyobraźnię.

Pokazane dwa lata temu „Przebudzenie mocy” w reżyserii J.J. Abramsa, nakręcone za 245 mln dolarów, przyniosło 2 miliardy, bijąc frekwencyjne rekordy. Film okazał się mistrzowskim połączenie tego, co fani znają i kochają, sięgał po aktorów, których z „Gwiezdnymi wojnami” wiąże się nierozerwalne - jak Carrie Fisher, Mark Hamill, Harrison Ford, czy ujmująco uczłowieczone roboty. „Gwiezdne wojny. Ostatni Jedi” miały wysoko postawioną poprzeczkę. Przeskoczyć jej nie zdołały, choć wielbiciele niezniszczalnej kosmicznej sagi będą chcieli to sprawdzić. Studio Disneya, do którego należą producenckie prawa, powierzyło reżyserię Rianowi Johnsonowi, związanemu głównie z kinem niezależnym. Akcja zaczyna się tam, gdzie kończył ją przebojowy poprzednik.

Ruch Oporu jest w sytuacji dramatycznej. Nowy Porządek, działający z faszystowską bezwzględnością (oprawa plastyczna podkreśla takie korzenie), na czele ze Snoke oraz Kylo Renem - synem Lei i Hana Solo, który przeszedł na ciemną stronę mocy, jest już niemal pewny zwycięstwa. Ale pod wodzą generał Lei (ostatnia rola Fisher) Ruch Oporu nie daje za wygraną. Pilot Dameron, Finn (niegdyś szturmowiec), a nade wszystko Rey (Daisy Ridley), która czuje moc i wierzy w Luke’a Skywalkera (Hamill), nie poddają się. Nadzieja jest słowem kluczowym. Sceny bitew łączą się właściwie w jedno pasmo. Muzyka przesadnie dudni.

Od złotych myśli gęsto („mocy nie można mieć na własność”, „największy nauczyciel to klęska własna”, „wygrywasz, nie zabijając wrogów, ale ratując ukochanych”). Jest w filmie sporo zgrabnego sytuacyjnego humoru, są atrakcyjne plenery, ale za dużo fantazji przesadnie bajkowej , a całość nadto wyskalowana została na dziecięcego adresata. (150 min)

Świetnie wybrane zostały plenery - Dubrownik, Irlandia, Boliwia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany