Grubą nitką szyte. 6. Fashion Week Poland

Zawieruszyła się koperta z werdyktem jury medialnego, a w spisie laureatów wybranych przez kreatorów wygrała nie ta kolekcja, która wygrała. Ostatecznie Złote Nitki i nagrody po 20 tys. zł trafiły we właściwe ręce, a wieść niesie, że tej, której niesłusznie wręczono nagrodę, pieniędzy nie odebrano...
W piątkową noc prawie pięć godzin w zimnej sali Centrum Wystawienniczo-Konferencyjnego MTŁ (prezydent Łodzi Hanna Zdanowska kazała sobie przynieść płaszcz) trwali ci, którzy chcieli doczekać werdyktu. Na rozgrzewkę było Bollywood w HollyŁodzi.
Modelki prezentujące wybrane (ze 160) dziesięć kolekcji w kategorii Premiere Vision i dwanaście w Pret-a-Porter (tzw. dziką kartę dostały projektantki z Ukrainy i Indii) maszerowały po wybiegu długim jak pas startowy. Przejścia trwały w nieskończoność. A że podest był ulokowany nisko, już siedzący w trzecim rzędzie niewiele widzieli.
Nadzwyczajnych fajerwerków zapowiadających modową przyszłość nie było. Często propozycje z grupy mającej dowodzić artystycznej fantazji śmiało mogły się znaleźć wśród kreacji do noszenia (i odwrotnie). W Pret-a-Porter jury kreatorów najwyżej oceniło Aleksandrę Kawałko za kolekcję "Mea Szearim", a w Premiere Vision za "Space-Specific" Złotą Nitkę dostała Agnieszka Natasza Splewińska.
Organizator przyznał Specjalną Złotą Nitkę. Międzynarodowe Targi Łódzkie nagrodziły nią duet Transmode (Dariusz Jędrzejek i Roman Chruściel), który jako specjalny gość wystąpił z kolekcją "Sex, Drugs and Fashion". W zakłopotanie wprawiała inwazja estetycznej tandety doszytej do Złotej Nitki.