Raków szybko zdobył gola i dlatego mógł sobie później pozwolić na zwolnienie tempa i oszczędzanie sił na czwartkowy mecz Ligi Europy z Atalantą Bergamo. ŁKS mógł i właściwie powinien ukarać mistrzów Polski za kunktatorstwo.
Trzy wyśmienite sytuacje do zmiany wyniku miał Kay Tejan, ale pudłował niemiłosiernie! To się ostatecznie zemściło na łódzkiej drużynie. ŁKS miał jeszcze doskonałą okazję bramkową w końcówce meczu. Z pola karnego strzelał Flis, a Bogdan Racovitan (pojawił się na boisku w 60 minucie) wybił piłkę sprzed linii bramkowej.
Trzeba to podkreślić, że ŁKS nie miał wyraźnie szczęścia w tym spotkaniu. W 44 minucie mógł wyrównać. Po rzucie rożnym Piasecki o mały włos nie zaskoczył własnego bramkarza, uderzając piłkę głową do własnej bramki. W drugiej połowie bliski samobójczego trafienia po stronie Rakowa był Adnan Kovačević. Piłka trafiła w prawy słupek po kiksie obrońcy zespołu gospodarzy.
Beniaminek ekstraklasy z Łodzi przegrał piąty wyjazdowy mecz, a w sumie szósty w tym sezonie. Brak punktów wywalczonych na boiskach rywali (bramki 1-9) źle wróży ekstraklasowej przyszłości tej drużyny. Gorzej punktuje tylko zamykająca tabelę ekstraklasy Korona Kielce.
Już wiemy, że piętą achillesową zespołu prowadzonego przez trenera Kazimierza Moska jest defensywa. Stracony gol w Częstochowie był efektem całej serii błędnych zachowań ełkaesiaków w obronie.
ŁKS kończył mecz w dziesiątkę. Wprowadzony na boisko za Piotra Janczukowicza Stipe Jurić brutalnie faulował Adnana Kovacevicia i po chwili już ze spuszczoną głową opuszczał murawę i poszedł do szatni.
Gala boksu Żmigród
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?