Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Goszczyński nie chce wracać do ŁKS

(bap)
Daniel Goszczyński odszedł z ŁKS dwa lata temu.
Daniel Goszczyński odszedł z ŁKS dwa lata temu. Archiwum "EI"
Cały czas bardzo niepewna jest przyszłość piłkarskiej spółki ŁKS. Jej właściciele, chcąc uratować klub od bankructwa szukają pomocy, gdzie tylko się da. Do klubu z al. Unii nie wróci jednak były właściciel Daniel Goszczyński, który w 2003 roku przejął ŁKS w równie trudnej sytuacji, ale odchodząc zostawił klub z ponad 3 mln zł długu.

Daniel Goszczyński odszedł z ŁKS dwa lata temu.

- Nigdy nie można mówić nigdy, lecz na razie nie planuję powrotu - mówi. - Przyczyn jest wiele. Jedną z nich jest to, że nie tak dawno opluwano mnie z każdej strony. Moja rodzina cierpiała, a przecież inwestowałem w klub własne pieniądze. Większość kibiców uważała jednak, że to ja jestem winien wszystkim problemom ŁKS.

Goszczyński, którego długo nie było w kraju, jest zaskoczony tak złą kondycją swojego byłego klubu. - Kiedy odchodziłem, wszyscy mówili, że nie znam się na piłkarskim biznesie. Mieli przyjść ludzie, którzy wiedzą, jak to się robi. Jak się jednak okazało, prowadzenie klubu wcale nie jest takie proste i bez wsparcia poważnych sponsorów, trudno udźwignąć taki ciężar finansowy.

Nadal najbardziej zainteresowany przejęciem ŁKS (najlepiej za symboliczną złotówkę) jest duet Andrzej Grajewski - Roman Stępień. Ten pomysł nie podoba się jednak kibicom, którzy obawiają się, że obu nie zależy na rozwoju piłki przy al. Unii, lecz chcą traktować klub jako okno wystawowe dla młodych graczy z UKSSMS, którego dyrektorem jest Stępień. Szefowie ŁKS prowadzą też rozmowy z agencjami menedżerskimi z Holandii i Szwajcarii, które dzięki przejęciu klubu w Polsce mogłyby promować swoich graczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany