Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik - Widzew 4:0!!! Blamaż łodzian na koniec sezonu

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa, by myśleć o grze w eliminacjach Ligi Europejskiej, musieli wygrać z Górnikiem Zabrze. To jednak przerosło wczoraj możliwości drużyny trenera Czesława Michniewicza. Łodzianie ulegli 0:4 i pucharowe aspiracje muszą odłożyć do następnego sezonu.

Porażka sprawiła, że drużyna z al. Piłsudskiego ostatecznie zajęła dziewiąte miejsce. Szkoda, iż w niedzielę nie udało się zaprezentować, że zespół ma charakter. Byłoby to miłe zakończenie rozgrywek, a tak pozostał wielki niesmak, by nie powiedzieć, że zapachniało blamażem.

Być może grająca przed meczem górnicza orkiestra i ładna słoneczna pogoda sprawiły, że spotkanie rozpoczęło się w wakacyjnym tempie. Akcje obydwu zespołów nie kleiły się. Pierwszą groźną odnotowaliśmy dopiero w piątej minucie. Rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Mariusz Magiera. Po dośrodkowaniu w pole karne widzewiaków piłka trafiła na głowę Daniela Sikorskiego, ale ten na szczęście dla gości posłał piłkę nad poprzeczką. Ta sytuacja wyraźnie zachęciła zabrzan do śmielszych ataków. Górnik uzyskał lekką przewagę, a szansę na zdobycie gola upatrywał w strzałach z dystansu. Uderzenia zawodników były jednak pozbawione należytej siły i precyzji, toteż Bartosz Kaniecki nie miał problemów ze skutecznymi interwencjami.

Gospodarze najczęściej atakowali prawą stroną boiska, a prym w tym wiódł Grzegorz Bonin, który sprawiał wiele problemów łódzkiemu obrońcy Dudu. W 11 minucie właśnie po podaniu Bonina Robert Jeż silnym, precyzyjnym strzałem w okolice okienka pokonał Kanieckiego. Łodzianie już po chwili stanęli przed szansą wyrównania, lecz uderzenie z pola karnego Piotra Grzelczaka było zbyt słabe, aby zaskoczyć Sebastiana Nowaka. Szkoda, bo sytuacja na zdobycie gola była wyśmienita.
W 19 minucie w pole karne Górnika wpadł Riku Riski, lecz próba strzału w wykonaniu Fina była kompletnie nieudana, a piłka wylądowała w okolicach pola, skąd wykonuje się rzuty rożny. Nie ma się zatem co dziwić, że widzewiak dłuższą chwilę trzymał się za głowę.
W 22 minucie Jeż ograł w polu karnym Wojciecha Szymanka, potężnie uderzył piłkę, lecz tym razem Kaniecki nie dał się zaskoczyć. W tym okresie widzewiacy grali niemrawo, sprawiając wrażenie, jakby ostatni mecz sezonu był już ponad ich siły. Z tego powodu nie oglądaliśmy akcji, które mogłyby zagrozić bramce Górnika. Brakowało precyzyjnych podań, które mogłyby otworzyć drogę do bramki rywala. Pewnie dlatego w 29 minucie Dudu nie bawił się w próby rozegrania akcji, a od razu zdecydował się na bombę z dystansu. Trzeba przyznać, że Brazylijczyk mógł mówić o pechu, bowiem piłka ocierając się o boczną siatkę wyszła poza boisko.Taka postawa zespołu irytowała także trenera Michniewicza, bo po dwóch kwadransach wysłał trzech rezerwowych na intensywną rozgrzewkę.
Łodzianie dopiero cztery minuty przed końcem pierwszej części gry pokazali, że próbują odwrócić losy spotkania. Mindaugas Panka popisał się ładnym uderzeniem z dystansu. Zmierzającą pod poprzeczkę piłkę w ostatniej chwili odbił Nowak i łodzianie musieli się zadowolić jedynie rzutem rożnym.

Po przerwie górnicy potrzebowali tylko czterech minut, by zdobyć drugiego gola. Szarżującego na bramkę rywali Sikorskiego faulem powstrzymał Szymanek. Piłkę na 25 metrze ustawił Jeż, który mimo szczelnego muru widzewiaków znalazł piłce drogę do siatki. Widząc, co się dzieje na boisku, widzewski szkoleniowiec zdecydował się na dwie zmiany. Na boisku pojawili się dwaj ofensywni gracze Przemysław Oziębała i Darvydas Sernas.
Nie na wiele się to zdało, bo wkrótce Górnik zdobył trzeciego gola. Michał Bemben ośmieszył wręcz łódzką defensywę. Obrońca zabrzan wymanewrował w polu karnym czterech widzewiaków i swobodnie umieścił piłkę w siatce.
Stracony gol wyraźnie już odebrał łodzianom chęć do walki. Widzewiacy stanowili tylko tło, a Górnik atakował niemal non stop i tylko dzięki swojej nieskuteczności nie zdeklasował łodzian. Bo szans na wysokie zwycięstwo miał co niemiara. Łodzian dobił w 90 minucie ładnym strzałem z rzutu wolnego Bemben i Kaniecki sięgał do siatki po raz czwarty.

TRENERZY O MECZU

? Adam Nawałka (trener Górnika): - Cieszy zwycięstwo odniesione nad bardzo dobrym zespołem, jakim bez wątpienia jest Widzew. Pokazały to trzy ostatnie zwycięstwa łodzian. Wiedzieliśmy, że to wymagający rywal, dlatego do ostatniego spotkania sezonu przygotowywaliśmy się bardzo solidnie.Wynik konfrontacji z Widzewem to takie małe podsumowanie sezonu w naszym wykonaniu. Prowadziłem drużynę w trudnym momencie i fajnie, że tak optymistycznie zakończyliśmy rozgrywki. Ważna umiejętność mojej drużyny to to, iż szybko potrafi się podnieść po wcześniejszych niepowodzeniach. Z tego jestem bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że zespół będzie robił postępy.
? Czesław Michniewicz (trener Widzewa): - Gratulacje dla trenera Nawałki nie tylko za dzisiejsze spotkanie, ale za cały sezon w wykonaniu jego drużyny. Wczoraj potwierdziło się, że bardzo trudno wygrać w Zabrzu. Dlaczego nie mogliśmy wczoraj marzyć o korzystnym wyniku? Zabrakło w naszej grze najistotniejszych elementów piłkarskich. Bez nich trudno myśleć o sukcesach. Szkoda, że ostatni mecz położył się cieniem na w sumie udaną runę wiosenną w wykonaniu mojego zespołu. Spotkanie z Górnikiem pokazało, że udział w pucharach w obecnej chwili to zbyt wysokie progi dla drużyny Widzewa. Trzeba solidnie popracować i w przyszłym sezonie spróbować powalczyć o Europę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany