Oczywiście, chyba wszyscy kibice widzewiaków mają nadzieję, że podopieczni trenera Marcina Kaczmarka nie doznają na Lubelszczyźnie czwartej porażki w sezonie 2019/2020.
Zanosi się jednak na to, że Widzew czeka niezwykle poważne wyzwanie. Prawda jest taka, że lider musi zagrać znacznie lepiej, niż w starciu z Olimpią Elbląg (2:2), żeby myśleć o radosnym powrocie do Łodzi.
Jesteśmy pewni, że drużyna z Łęcznej prowadzona przez ambitnego szkoleniowca Kamila Kieresia zrobi wszystko, żeby zrehabilitować się za wpadkę w Toruniu z Elaną (0:5). Tym bardziej, że potencjał kadrowy Górnika jest całkiem spory, o czym świadczy fakt, że w wypadku pokonania Widzewa, to właśnie on awansuje na pierwszą lokatę.
W rundzie jesiennej na stadionie przy al. Piłsudskiego padł remis 2:2. Nie owijajmy w bawełnę, tamto starcie zakończyło się szczęśliwie dla gospodary, którzy jeszcze w 79 minucie przegrywali 0:2.
Naprawdę liczymy, że team Kaczmarka udźwignie presję i sięgnie po czternaste zwycięstwo. Nie musi być tak wysokie, jak przed czternastoma laty (w Łęcznej Widzew wygrał wtedy aż 5:1).
Gościem cyklicznej audycji „Nasz Widzew” w „Radiu Łódź” był tym razem pomocnik widzewiaków, Konrad Gutowski.
- Nawet sami w szatni mówiliśmy sobie, że nie możemy teraz wyjść na drugą połowę i grać, żeby tylko dociągnąć ten wynik do końca. Tylko musimy strzelić drugą i trzecią bramkę, żeby „uspokoić” to spotkanie - stwierdził skrzydłowy łodzian, oceniając spotkanie z zespołem z Elbląga.
Niestety, nic z tych założeń taktycznych nie wyszło, co musi dawać do myślenia.
Mecz Górnika z Widzewem rozpocznie się w niedzielę o 13.05.
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?