Głaskanie lwa, karmienie wielbłąda. Zwiedzający łódzkie zoo od dawna męczą zwierzęta. Wtargnięcie do wybiegu niedźwiedzi to jeszcze nic!
Tak było na przykład w historii z sępem. Dziewięć lat temu udostępniono otwartą wolierę z sępami płowymi, w której ptaki nie są oddzielone od zwiedzających kratą lub szybą. Takie rozwiązania stosowano z sukcesem w wielu ogrodach w Europie. Jednak w Łodzi nie wszyscy umieli się zachować. Jeden z rodziców posadził obok groźnego sępa dwulatka i kazał mu pozować do zdjęcia. A zaledwie rok po otwarciu jedna z samic zaatakowała i poraniła zwiedzających. Ofiarami była para w średnim wieku, oraz dziadek z wnuczką. Przegląd monitoringu wyjaśnił, dlaczego ptak nagle zaatakował. Tuż przed ich wizytą inny zwiedzający zbliżył się zbytnio do sępów i zaczął je straszyć. Na dodatek był to okres lęgu, a ptaki były zdenerwowane, bo z ich jaj nic się nie wykluło. Po tym incydencie ograniczono odwiedziny u sępów tylko do wybranych godzin pod nadzorem pracownika zoo.
Na zdjęciu: jeden z łódzkich sępów (zdjęcie ilustracyjne)
CZYTAJ DALEJ>>>
.