GKS Tychy-ŁKS 0:1. Rehablitacja ,,Rycerzy Wiosny" ucieszyła kibiców łodzian

Trener ŁKS Kazimierz Moskal postawił w wyjściowym składzie na tym samych zawodników, którzy rozpoczęli starcie z katowiczanami. Postanowił im zaufać i z pewnością tego nie żałował.

Od razy wypada podkreślić, że sukces dwukrotnych mistrzów Polski był w pełni zasłużony. Drużyna z al. Unii byłe bez porównania dojrzalsza i wypracowała sobie klarowniejsze sytuacje do zdobycia gola. Gospodarze takich nie mieli. To ełkaesiacy zachowali znacznie więcej zimnej krwi w kluczowych chwilach. Byli również znacznie bardziej zdeterminowani.

Decydująca akcja meczu miała miejsce w 61 minucie. Michał Trąbka przytomnie podał na prawą stronę do boiska do Marcela Wszołka, ten zaś zachował się jak doświadczony zawodnik, nie zaś młodzieżowiec. Kapitalnie dośrodkował, a Pirulo uprzedził defensorów i uderzeniem głową z tzw. bliższego słupka pokonał golkipera tyszan

Szkoda, że swojego dnia nie miał choćby Dawid Kort, który sam mógł trafić dwukrotnie. Ale nie ma sensu narzekać. ŁKS zasłużył na brawa. Pokazał charakter i ma prawo się cieszyć. Czekamy na więcej.

W najbliższą sobotę ŁKS podejmie na Stadionie Króla Skrę Częstochowa. To spotkanie rozpocznie się o godzinie 15

GKS Tychy - ŁKS Łódź
0:1 - Pirulo (61).
GKS: Adrian Kostrzewski - Krzysztof Machowski (69, Natan Dzięgielewski), Petr Buchta, Nemanja Nedić, Maciej Mańka, Krzysztof Wołkowicz - Marcin Kozina (70, Dominik Połap), Mateusz Czyżycki (82, Tomas Malec), Antonio Domínguez, Patryk Mikita (66, Mateusz Radecki) - Daniel Rumin.
ŁKS: Dawid Arndt - Marcel Wszołek (82, Kamil Dankowski), Maciej Dąbrowski, Nacho Monsalve, Bartosz Szeliga - Pirulo, Władysław Ochronczuk (46, Mateusz Kowalczyk), Michał Trąbka (82, Jan Kuźma), Dawid Kort (90, Mieszko Lorenc), Bartosz Biel (66, Kelechukwu Ibe-Torti) - Nelson Balongo.
Żółte kartki: Czyżycki (GKS) - Dąbrowski, Ochronczuk, Pirulo, Balongo, Kowalczyk (ŁKS).
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 3864.