Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie się podziały "miotacze ognia"? Jak drogowcy łatają dziury...

(gb)
Na ulicach nie widać już ekip, które łatając dziurawe w jezdnie, rozgrzewały asfalt palnikiem.
Na ulicach nie widać już ekip, które łatając dziurawe w jezdnie, rozgrzewały asfalt palnikiem. Grzegorz Gałasiński
Na łódzkich ulicach nie ma już drogowców, którzy palnikami - miotaczami ognia - suszyli dziury i rozgrzewali asfalt podczas łatania ubytków. Zamiast nich widać robotników, którzy z taczek wprost do mokrej wyrwy wylewają masę bitumiczną.

Jacek Sarzało z Zarządu Dróg i Transportu wyjaśnia, że miotacze są zbędne, bo technologia naprawy drogi zmieniła się.
- Jest teraz szybsza i efektywniejsza - mówi. - Nie przewiduje osuszania miejsca łatania palnikami, nie trzeba też podgrzewać samej masy bitumicznej, bo przewożona jest z wytwórni kotłami, które zapewniają utrzymanie wymaganej temperatury. A gorąca masa wlewana w ubytek powoduje samoczynne usunięcie nadmiaru wilgoci z dziury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany