Daktylowiec kanaryjski w łódzkiej palmiarni sięgnął dachu. Co z nim zrobić?
Rosnący w łódzkiej palmiarni daktylowiec kanaryjski po raz kolejny już w swojej historii sięgnął dachu swojego pawilonu. Na dziwne ułożenie mającej około 150-160 lat palmy-staruszki zwrócił uwagę pan Wojciech z Łodzi. Podczas spaceru z małżonką po pawilonie roślin śródziemnomorskich palmiarni zauważył, że wiekowa palma opiera się już o szklany dach.
- Widać, że roślina nie ma już miejsca, a jej pióropusz jest dużo skromniejszy niż innych palm. Szkoda staruszki, jest tu przecież tyle lat. Co z nią się stanie? - pyta zaniepokojony łodzianin.
Na problem braku przestrzeni dla mającego około 18 metrów daktylowca zwrócili już uwagę pracownicy i władze palmiarni łódzkiego ogrodu botanicznego.
- Podlewamy ją i pielęgnujemy, ale widzimy, że jej pień lekko się wygina. Palma rośnie od stożka i wyraźnie czuje, że coś jej przeszkadza – oceniają pracownicy palmiarni.
Palmiarnia w Łodzi. Rozbudowywana wiele razy, bo palma rośnie
To nie pierwsza taka sytuacja w długim życiu daktylowca kanaryjskiego, będącego pamiątką po Łodzi przemysłowej. W drugiej połowie XIX wieku bogaci fabrykanci i carscy urzędnicy zgodnie z ówczesną modą sprowadzali egzotyczne rośliny i budowali przy willach i pałacach oranżerie. Gdy w 1914 roku uciekali przed niemiecką armią, przekazywali rośliny na przechowanie do miejskich szklarni. Wśród nich był także, rosnący w donicy, niewielki daktylowiec kanaryjski. Miał wtedy około 2 metrów wysokości.
Rośliny w 1925 roku trafiły do budynku dawnej stołówki dla bezrobotnych w parku Źródliska w Łodzi, a II wojnie światowej urządzono tam otwartą dla zwiedzających palmiarnię. Wtedy po raz pierwszy zauważono, że wzrost roślin stanowi problem.. Zaczęły być zbyt duże dla budynku stołówki.
W 1955 roku stołówkę przebudowano, a dodatkowo najwyższe rośliny zagłębiono w ziemię, by zyskały więcej miejsca pod stropem. Potem 1970 roku podniesiono dach palmiarni i go przeszklono.
Ale na długo to nie wystarczyło. W latach 90. okazało się, że rośliny znów mocno urosły, a prym wśród nich wiódł dziarski daktylowiec.
- Stożek wzrostu daktylowca był na tyle mocny, że palma wypchnęła dach starej palmiarni. Można więc powiedzieć, że wymusiła przebudowę, powiększenie obiektu. Zawdzięczamy jej więc Palmiarnię taką, jaką mamy teraz – opowiadał w zeszłym roku „Expressowi Ilustrowanemu” pracujący w palmiarni Jarosław Dzierżanowski.
Budynek stołówki był też w złym stanie technicznym, zapadła więc decyzja o budowie w Łodzi palmiarni z prawdziwego zdarzenia, przeszklonej i dużo wyższej. Pawilon dla daktylowca w najwyższym punkcie zaprojektowano na 19 metrów wysokości. Dla bezpieczeństwa roślin w czasie prac najpierw obudowano stary budynek, a potem dopiero rozebrano. Wydawało się, że nowy obiekt starczy na długo. Okazało się jednak, że była to pułapka.
Po wymianie ziemi, zapewnieniu elektronicznie sterowanej wilgotności i temperatury i przeszklonej bryły palmiarni daktylowiec zaczął rosnąć jak szalony. Dużo szybciej niż do tej pory.
- Palma po prostu zwariowała ze szczęścia – mówią pracownicy łódzkiej palmiarni.
Etap, w którym daktylowiec dostał lepsze warunki życiowe, widać do dziś gołym okiem – od pewnego momentu jego pień jest dużo grubszy i mocniejszy.
- Roślina dostała lepsze warunki życiowe i jej wzrost mocno przyspieszył – wspomina dziś Janina Krzemińska-Freda, ówczesna dyrektor ogrodu botanicznego. Jak przyznaje daktylowiec kanaryjski ma w nowoczesnej, łódzkiej palmiarni warunki do życia lepsze niż w naturze, gdzie wiatry lub niskie temperatury ograniczają jego wzrost.
Daktylowiec kanaryjski żyje do 200-250 lat i może osiągnąć nawet 40 metrów wysokości. To oznacza, że palma może rosnąć sto lat i podwoić swoją wysokość.
Osoby odpowiedzialne za palmiarnię mają tego świadomość. Zleciły ekspertyzę botanikom z Krakowa. Przygotowali ją prof. Michał Węgrzyn i dr. Krzysztof Kapała z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jednak treści tej ekspertyzy ani palmiarnia, ani Urząd Miasta Łodzi nie zdradzają. Nie mogą się o niej wypowiadać także autorzy.
- Zgodnie z ekspertyzą przygotowaną przez Instytut Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego daktylowiec tego gatunku może osiągnąć wiek nawet 200-250 lat. Aktualnie Zarząd Zieleni Miejskiej analizuje możliwości i pracuje nad najlepszym rozwiązaniem zaistniałej sytuacji- informuje jedynie biuro prasowe łódzkiego magistratu.
Wiadomo, że palmy nie można przesadzić, jej korzenie sięgają bowiem kilka metrów w głąb ziemi. Nie da się jej podkopać i w ten sposób obniżyć wierzchołka, bo do palmiarni nie da się wprowadzić ciężkiego sprzętu. - Tej rośliny przyciąć nie można, bo przycięcie oznacza jej zniszczenie. Nie wiadomo też, czy po podwyższeniu budynku roślina przeżyje – ocenia Janina Krzemińska-Freda.
Ale nie tylko Łódź ma problem z palmą.
Palmiarnia w Zielonej Górze. Sposobem na palmę jest podnoszony dach
Aż trzy razy rozbudowywana była palmiarnia w Zielonej Górze. Ostatni raz decyzja zapadła w 2006 roku, gdy tamtejszy daktylowiec kanaryjski przebił się przez dach, a dziurę prowizorycznie trzeba było zabezpieczyć folią. Przy tej przebudowie zmęczona remontami palmiarnia wprowadziła nowe rozwiązanie: konstrukcję dachu wykonano tak, by w razie potrzeby dało się go łatwo podnosić. Przebudowa zakończyła się w 2008 roku i na razie w Zielonej Górze miejsce na wzrost palmy jest. - Na dziesięć lat mamy spokój – mówią pracownicy palmiarni.
Zabytkowa palmiarnia w Wałbrzychu. Tu otwierają okna
Problem był też w Wałbrzychu. Tam jednak sytuacja jest podwójnie trudna – piękny budynek palmiarni na Zamku Książ pochodzi z 1908 roku, jest zabytkowy i jego wysokiej na 15 metrów kopuły ze względów konserwatorskich nie można podnieść. Jednak budynek staje się już niewystarczający, właśnie ze względu na zbyt wysoką palmę. Ta potrafi swoimi liśćmi wypychać z sufitu szyby.
Na razie palmiarnia jakoś sobie radzi. Latem otwierane są okna, co pozwala palmie rozwinąć i rozprostować liście. Na zimę natomiast liście są przycinane, a okna zamykane, by utrzymać odpowiednią temperaturę. Zastosowano też specjalne, wyprofilowane szyby w miejscach, gdzie roślina najbardziej napiera.
- Jesteśmy już bardzo blisko momentu, w którym palma nie będzie mieściła. Przyjdzie okres, w którym będziemy musieli ją usunąć – mówi Joanna Paterova z wałbrzyskiej palmiarni.
Ale nawet jeśli pawilon da się powiększyć, nie zawsze operacja kończy się sukcesem. Tak było z najstarszą w Polsce, szacowaną na ponad 180 lat palmą z palmiarni w gdańskiej Oliwie. Gdy przebiła dach, zapadła decyzja o podwyższeniu dla niej rotundy. Na czas prac palma została zabezpieczona, ale budowa się przedłużała. Przeciągi i chłody prawdopodobnie zaszkodziły palmie, która uschła i ostatecznie musiała zostać ścięta.
Jak więc potoczą się losy łódzkiej palmy? Nie wiadomo, ale na pewno warto o nią zawalczyć. Janina Janina Krzemińska-Freda podkreśla, że ta roślina ma dla łodzian wyjątkową wartość, choć nie jest już tak egzotyczna jak dawniej. - Dziś niemal każdy może sobie wyjechać i oglądać palmy w naturze. Ale ta roślina to część historii Łodzi, a palmiarnia to dorobek wielu pokoleń. Zniszczenie lub zaniedbanie takiej rośliny to duża strata – przyznaje.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]