Garbarnia-Widzew. Piłkarze lidera z Łodzi powinni zapomnieć o tabeli drugiej ligi

W związku z tym, że łodzianie prezentują się tak słabo po wznowieniu sezonu 2019/2020, ich ewentualna wpadka dzisiejszego popołudnia (porażka lub remis), może oznaczać, że stracą pozycję lidera (jeśli GKS Katowice pokona na Mazowszu Legionovię Legionowo).

Oczywiście, nie zapominamy, iż również druga lokata daje awans do I ligi. Ale chyba nie chodzi o to, by zacząć z wielkim niepokojem oglądać się za siebie.

We wtorek widzewiacy odbyli trening, po którym udali się już do Krakowa. Ćwiczyli wszyscy zdrowi zawodnicy (wiadomo, że w Małopolsce zabraknie Przemysława Kity, Krystiana Nowaka oraz Marcela Pięczka).

Żeby było jasne - nie zamierzamy przeceniać potencjału krakowian i przekonywać, że czterokrotni mistrzowie Polski walczą dziś czołowym polskim zespołem. Nie zmienia to jednak faktu, iż Garbarnia to nieobliczalna drużyna, która na pewno nie jest ekipą, z którym wygrywa się lekko, łatwo i przyjemnie. Zwłaszcza, grając na „pół gwizdka”, wychodząc z założenia, że „punkty i tak nam się należą”.

Jedno wydaje się być pewne. Goście nie powinni liczyć na to, że gospodarze się ich przestraszą. Widzewiacy mogą się poczuć urażeni, ale spójrzmy na fakty. Tak niefrasobliwie prezentującego się zespołu, który nie potrafi pokazać dojrzałości i cwaniactwa nie sposób się bać. W rozmowie z klubowym portalem piłkarz Garbarni Kamil Słoma powiedział: - Każdy z każdym może wygrać. Nie patrzymy na to, że jest to Widzew. Nikt nas nie musi motywować - przekonuje.

Mimo wszystko mamy nadzieję, że dziś zobaczymy Widzew w roli podrażnionego lwa, nie zaś przestraszonego królika...