Fundacja uratowała zagłodzonego husky. Kilka dni później policja odebrała im psa i zakuła w kajdanki szefową fundacji [ZDJĘCIA]
Kilka dni temu do fundacji Medor, która od 15 lat prowadzi schronisko dla zwierząt, wpłynęło zgłoszenie o zagłodzonym husky. Pracownicy fundacji udali się do właściciela, aby odebrać psa.
- Pisemnie zrzekł się praw do psa. Powiadomiliśmy policję, z którą współpracujemy od lat. Była to jedna z wielu naszych interwencji - opowiada Bartosz Andrzejewski, pracownik schroniska. - Policjanci powiedzieli, że w niedziele przyjadą dokonać oględzin i zrobią zdjęcia i tak się stało. Dziś otrzymaliśmy telefon, że znów przyjadą. Powiedzieli, że pies musi jechać do schroniska w Wojtyszkach, na co zgadza się burmistrz, bo mają z tym schroniskiem podpisaną umowę. Poprosiłem, żeby wyszli, bo działamy zgodnie z prawem, ale zostałem odepchnięty, a moją mamę (właścicielka fundacji) skuto w kajdanki.
FILM Z ZATRZYMANIA WŁAŚCICIELKI FUNDACJI, ZDJĘCIA I WIĘCEJ INFORMACJI - KLIKNIJ NA KOLEJNE SLAJDY
>>>