liliana bogusiak
Aktualizacja:
1/7
przejdź do galerii
Salon Przemysława Bernackiego jest przygotowany na przyjęcie klientów. ©Grzegorz Gałasiński
- Sprzątałam w sobotę i w piątek. Pomagały mi pracujące ze mną fryzjerki - mówi Jolanta Bulzacka, mistrz fryzjerski.
Chcąc spełnić wszystkie wymogi sanepidu, salony będą mogły równocześnie przyjąć znacznie mniej klientek niż do tej pory. W salonie Jolanty Bulzackiej, w którym do połowy marca siedziało kilka klientek równocześnie, teraz będą mogły być tylko dwie. Po ich wyjściu powierzchnie będą musiały być zdezynfekowane, a salon przewietrzony.
Niektóre salony zrezygnowały z wykonywania tych najbardziej pracochłonnych zabiegów, np. z prostowania kreatynowego włosów, aby móc uczesać jak najwięcej klientek, a i tak do połowy czerwca mają pozajmowane wszystkie terminy.
- Będziemy pracować dłużej - mówi Maciej Zając, fryzjer. W jego salonie, który ma 75 mkw. równocześnie będą mogły przebywać trzy klientki - Zachowamy odległość dwóch metrów pomiędzy klientkami, więc nie musimy oddzielać stanowisk ścianą z pleksi.
Klienci łódzkich salonów urody muszę się liczyć z tym, że koszty dezynfekcji narzucone fryzjerom i kosmetyczkom przez inspekcję sanitarną częściowo zostaną doliczone do rachunku za usługę. Może to być od 5 do 10 proc. wysokości rachunku.
Pogoda w Łódzkiem w poniedziałek: