Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EURO 2012. Rosja - Czechy 4:1. ,,Sborna" straszy Polskę!

(bap)
Slavek i Slavko
Slavek i Slavko Paweł Łacheta
Mecz Rosjan z Czechami we Wrocławiu interesował polskich kibiców nie mniej niż starcie biało-czerwonych z Grecją. Po nim wiemy już, że Rosja, z którą zagramy we wtorek, jest bardzo mocna. Po zwycięstwie 4:1 ,,Sborna'' została liderem grupy A.

Rosjanie już przed rozpoczęciem mistrzostw typowani byli na faworytów naszej grupy. Podopieczni holenderskiego trenera Dicka Advocaata nie przegrali od półtora roku, a do tego w ostatnim sparingu rozbili 3:0 Włochów. Okazało się, że to wcale nie był przypadek.
Czesi nie zamierzali jednak czekać na ich ataki i nieoczekiwanie od pierwszej minuty sami ruszyli do przodu. Efektem tego były rzuty rożne, po których dość groźnie robiło się pod bramką Wiaczesława Małafiejewa. Rosjanie rozpędzali się powoli, ale w każdej ich akcji uczestniczył Andriej Arszawin. Pierwszym ostrzeżeniem dla Czechów była akcja z 13 minuty, kiedy po wejściu Jurija Żyrkowa, w ostatniej chwili obrońcy zablokowali Aleksandra Kierżakowa.
Slavek i Slavko
Dwie minuty później Rosjanie już cieszyli się z gola. Akcja, a właściwie kontra, po której objęli prowadzenie była bardzo ładna. Wszystko zaczęło się od Alana Dzagojewa, który zagrał na prawe skrzydło do Konstantina Zyrianowa, a ten dośrodkował na głowę Kierżakowa. Napastnik Zenitu Sankt Petersburg trafił jednak w słupek, ale piłkę do bramki skierował Dzagojew. Cztery minuty później nadzieja rosyjskiego futbolu mogła mieć na koncie drugiego gola na EURO 2012, lecz w doskonałej sytuacji źle trafił w piłkę.
Co się odwlecze... W 24 minucie Rosjanie prowadzili już 2:0, a akcja była jeszcze piękniejsza niż przy pierwszym golu. Wystarczyło jedno podanie Arszawina, by przed Petrem Cechem znalazł się Roman Szyrokow. Pomocnik Zenitu zachował się jak rasowy napastnik, podcinając piłkę nad wychodzącym bramkarzem Chelsea.
To był pokaz pięknego futbolu. W dalszej części pierwszej połowy Rosjanie sprawiali wrażenie bardzo dobrze przygotowanych fizycznie i na tle przeciwników prezentowali się o klasę lepiej. Czesi, zmuszeni do ataku pozycyjnego, potrafili utrzymać się przy piłce, ale do przerwy nie stworzyli właściwie żadnej okazji do zdobycia kontaktowego gola.
Siedem minut po przerwie okazało się, że Polacy mogą obawiać się nie tylko Rosjan, ale również Czechów, z którymi zmierzymy się za tydzień. Podaniem w stylu Arszawina popisał się Petr Jiracek. Do piłki wyszedł Vaclav Pilar, który zwodem minął wybiegającego Małafiejewa i posłał piłkę do pustej bramki. To oznaczało, że emocje w tym meczu wcale się nie skończyły...
Bliżej zdobycia trzeciego gola byli Rosjanie. Z wielką przyjemnością patrzyło się na grę Arszawina, po którego zagraniu bramkę mógł zdobyć Kierżakow (64 min). 30-letniemu napastnikowi wyraźnie brakowało szczęścia, bo pudłował też w dobrych sytuacjach w 67 i 70 minucie. Dużo go miał za to bramkarz ,,Sbornej", który kwadrans przed ostatnim gwizdkiem obronił potężny strzał Tomasa Rosicky'ego.
Resztki nadziei Czechów rozwiali Dzagojew i wprowadzony w drugiej połowie Roman Pawluczenko. Pierwszy z nich popisał się pięknym trafieniem z linii pola karnego, a drugi ustalił wynik tego świetnego widowiska po indywidualnej akcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany