Ełkaesiacy walczą w Legnicy. Dziś ŁKS musi zagrać bardzo skutecznie

W tym spotkaniu nie może być zatem mowy o kunktatorstwie, udawaniu gry, markowaniu boiskowej walki. Miedź i ŁKS są w takiej sytuacji, że tylko zwycięstwo dawać będzie nadzieję na zrealizowanie przedsezonowych celów. A w zespołach i z Legnicy, i z Łodzi, są one identyczne. Działaczom, ale kibicom obydwu klubów, marzy się ekstraklasa. ŁKS ma nadal szansę, aby zakończyć ten sezon bez konieczności rozgrywania baraży. Jednak z pewnością większa presja towarzyszyć będzie piłkarzom Miedzi. Legniczanie wciąż gonią czołową szóstkę.

By jednak myśleć o rywalizacji z krajową elitą, trzeba gromadzić niezwykle potrzebne punkty. W klubie z Dolnego Śląska mocno akcentują, że ełkaesiacy są najskuteczniejszą drużyną w pierwszoligowej stawce (55 zdobytych goli), ale podkreślają też, że podopieczni trenera Ireneusza Mamrota stracili najwięcej goli spośród zespołów czołowej ósemki (35).

I właśnie w tym upatrują szansę Miedzi na zwycięstwo, szczególnie, że w dzisiejszym spotkaniu zabraknie stopera Macieja Dąbrowskiego, który musi pauzować dwa mecze za nadmiar żółtych kartek. To na pewno nie ułatwia zadania szkoleniowcowi dwukrotnych mistrzów Polski.

- Trzeba zagrać skutecznie w defensywie i nie pozwolić im na stwarzanie sytuacji bramkowych - zauważa Jarosław Skrobacz, trener Miedzi. - Należy temu zapobiec, a z drugiej strony musimy wykorzystać to, co nam się nadarzy i po prostu strzelić o tę jedną bramkę więcej, by sięgnąć po trzy punkty.

Wiosną kibice Miedzi mają huśtawkę nastrojów. Ich drużyna rozegrała w tym roku 14 spotkań - pięć wygrała, pięć przegrała i cztery zremisowała. Legniczanie zdołali pokonać dwie drużyny z czołówki - Termalikę i Górnika Łęczna, ale też musieli uznać wyższość dwóch innych drużyn walczących o ekstraklasę - Arki i GKS Tychy.