Edward Potok: Szef PZPN może być tylko jeden

Czuje się pan przegrany?
Edward Potok: - W żadnym razie. Oczywiście mam świadomość, że przegrałem w tym sensie, że nie rządzę obecnie polską piłką. Szef PZPN może być tylko jeden i teraz jest nim Zbyszek, któremu raz jeszcze serdecznie gratuluję. Jednak nie mogę się zgodzić z tezą, że poniosłem klęskę. Wyprzedził mnie przecież tylko ,,Zibi''. Druga lokata w tak prestiżowych wyborach to powód do sporej satysfakcji.
Jest pan zadowolony ze swojej kampanii? Na finiszu czegoś nie zabrakło?
- Zawsze może być lepiej, ale uważam, że zrobiłem tyle, ile byłem w stanie. Szkoda teraz czasu na zastanawianie się, co by było gdyby. Zajmijmy się pracą.
Boniek będzie dobrym prezesem?
- Przekonamy się o tym po upływie kadencji. Jestem przekonany, iż powinien udźwignąć presję, tak, jak to czynił kiedyś na boisku. Chciało go większość mediów, chciało większość kibiców. Ma teraz sporo czasu na poukładanie wszystkich spraw, nie sądzę, żeby opinia publiczna rzucała mu kłody pod nogi. To jego czas i trzeba mu kibicować.
Łódź powinna się cieszyć z faktu, że Boniek wygrał?
- Wiadomo, że prezes musi dbać o wszystkich. Ale mam nadzieję, że Boniek nie zapomniał, w którym mieście wypłynął na szerokie wody i będzie to widoczne w jego działaniu. Dwóch facetów mocno związanych z Łodzią triumfowało w wyborach w PZPN. Życzę przedstawicielom innym dyscyplin, żeby było podobnie.