Dziś gra Widzew. Jeszcze trzy kroki do ekstraklasy

Trzy ostatnie kroki do krajowej elity, to spotkania z Resovią, Miedzią Legnica i Podbeskidziem Bielsko-Biała. I trudno w tym przypadku stawiać tezę, że będzie to wyłącznie spacerek. Zanosi się na to, że w każdym pojedynku trzeba się będzie bić do upadłego, bo tak już jest w tej lidze, że nikt nie chce Widzewowi podarować punktów. Łódzka drużyna musi zawsze je wywalczyć, wyszarpać. Zdaje sobie z tego sprawę szkoleniowiec drużyny z al. Piłsudskiego. - Jeszcze na Widzewie nie widziałem drużyny, która nie grała nawet na 150 procent swoich możliwości - mówi Janusz Niedźwiedź. - Czasem rywale zderzają się z naszą publicznością, ten doping tworzy dla nich pewien bagaż.
Dziś na pierwszy rzut idzie Resovia. Choć ta drużyna zapewniła już sobie utrzymanie w pierwszej lidze, to trudno się jednak spodziewać, by w starciu z Widzewem nie chciała powalczyć o korzystny wynik, bo przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia. Warto zatem w tym miejscu przypomnieć, że w poprzedniej kolejce zespół z Podkarpacia, choć nie był faworytem, to jednak spisał się wyśmienicie. Resovia w meczu z Arką od 11 minuty grała w przewadze jednego zawodnika i choć pierwsza straciła gola, to po zmianie stron rozbiła gdynian, a więc zespół, któremu też marzy się bezpośredni awans do ekstraklasy, wygrywając 4:1 (bramki zdobyli: Bartosz Jaroch - 63, Marek Mróz - 66, Bartłomiej Eizenchart - 75, Dawid Kubowicz - 90).
Choć Resovia nie imponuje skutecznością strzelecką (35 goli w sezonie), to warte podkreślenia jest to, że w dotychczasowych spotkaniach na listę strzelców tej drużyny wpisało się aż szesnastu zawodników, z czego najczęściej do bramki rywala trafiał Marek Mróz - sześć razy. Widzewiacy powinni dziś o tym pamiętać.