Dziki nie mają dokąd wyjechać, będzie ich zapewne przybywać

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Kasprzak
MR

Dziki nie mają dokąd wyjechać, będzie ich zapewne przybywać

MR

Dwie watahy dzików penetrują osiedla i posesje na ul. Prądzyńskiego. Te same grupy chodzą w okolicy Stawów Stefańskiego i ul. Rudzkiej. To nie przelewki – w sumie trzydzieści osobników. Łódzcy leśnicy przymierzają się do odłowienia nieproszonych w mieście gości. Tylko czy dziki dadzą się zwabić do ustawionej odłowni na ziarno kukurydzy, gdy pod drzewami owocowymi w opuszczonych, starych sadach i ogrodach wciąż leżą śliwki, jabłka, gruszki, a pod dębami żołędzie?

To właśnie takie smakołyki przyciągają te zwierzęta do miast, które mają z nimi coraz więcej problemów. Łódź od co najmniej dziesięciu lat „walczy” z najazdem dzików, które wchodzą na osiedla, drogi, powodując wypadki.

– Poza tym zimą w mieście panuje o kilka stopni wyższa temperatura niż poza nim, zwierzęta to wyczuwają – mówi Kamil Polański z Leśnictwa Miejskiego.

Pozostało jeszcze 59% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
MR

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.