Deszyfrowania tajemnic aromatów i surowców kosmetycznych dziewczyny uczą się pod okiem prof. dr hab. Danuty Kalemby i dr inż. Magdaleny Sikory. Ale w tej specjalności oko to za mało. Tu pierwsze skrzypce gra nos.
Wśród kadry naukowej, doktorantów i studentów Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności Politechniki Łódzkiej krąży anegdota, że najczulszy organ powonienia na uczelni ma prof. dr hab. Józef Kula. Jest przecież szefem zespołu naukowego zajmującego się m.in. zapachami.
- Nikt tak jak on nie potrafi rozpoznawać i opisywać aromatów - z ręką na sercu zapewnia inż. Teresa Majda z pracowni chromatografii gazowej, gdzie bardzo drogie detektory testują związki i preparaty zapachowe na zlecenie firm kosmetycznych, farmaceutycznych i żywnościowych.
Od leczenia do kuszenia
Prof. Danuta Kalemba nie musi sprawdzać obecności na wykładzie, bo słuchaczek jest tylko sześć i wszystkie zna po imieniu.
- Liczba zapachów jest niepoliczalna - przekonuje. - Ich naturalne kompozycje pozyskiwane z roślin zawierają średnio od dwustu do trzystu pojedynczych substancji chemicznych. Na przykład w aromacie kawy jest ich aż osiemset. Odkąd mamy możliwości syntetyzowania tego, co jest w naturze, nie narażamy na cierpienie zwierząt. Ale naturę wciąż podglądamy i staramy się wykradać jej tajemnice aromatów. Zanim perfumiarze zaczęli dostarczać pachnidła na dwory królewskie, najpierw spełniały one rolę zabójców wszelkich zarazków i robactwa. Tak było ze słynną "Wodą królowej Węgier". Stworzyła ją Anna Jagiellonka w celach leczniczych, a dopiero w drugiej kolejności kosmetycznych. Trzydzieści lat temu udało się odtworzyć ją na podstawie odnalezionej receptury.
- Miałam okazję ją wąchać- wspomina prof. Danuta Kalemba. - Wyczuwało się w niej kusicielski aromat róży i lawendy.
Alchemiczki z laboratorium
Dr inż. Magdalena Sikora w pracowni surowców kosmetycznych sprawuje niepodzielne rządy.
- Jaka jest temperatura? -pyta Anetę Gabryszek, która dziś zajmuje się syntezą beta-jononu. - Za wysoka, bo plus cztery, pani doktor - melduje studentka. - No to dosyp do lodu soli, żeby roztwór miał minus sześć - radzi dr Sikora.
Marta Anna Biskupska i Marta Majecka chłodzą lodem probówki z tajemniczą cieczą. - Koniec będzie fiołkowy, ale początek był cytralowy, bo czysty alfa-jonon użyty do syntezy ma ostry cytrynowy zapach - opisują woń mieszanej chemicznej substancji.
Aneta Gabryszek jest natomiast na końcowym etapie przemiany beta-jononu w cedrowo-fiołkowe pachnidło.
- Wyczarowanie fiołkowego zapachu trwa pół godziny dłużej niż cedrowo-fiołkowego - wyjaśnia. - Różnica jest taka, że do uzyskania zapachu fiołka jako katalizatora używa się kwasu siarkowego i octowego, a do cedrowo-fiołkowego - kwasu fosforowego. Ale finał zawsze jest oszałamiający - zapewnia ze śmiechem.
- W przyszłości może uda mi się wyczarować takie zapachy, że kobiety wprost oszaleją ze szczęścia. Robiłyśmy jeszcze zapach bzu i brzoskwini oraz... wódki z colą i cytryną, który wyodrębniłyśmy z gałki muszkatołowej - śmieją się dziewczyny.
Więcej w dzisiejszym, piątkowym wydaniu Expressu Ilustrowanego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]
- Tamara Arciuch pokazała syna. Znacie go z telewizji, choć bardzo się zmienił [FOTO]
- Niespodziewane problemy u Cichopek i Kurzajewskiego. Poprosili o pomoc ekspertkę