Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczyna z okładki. Sześćdziesiąt lat minęło...

Bohdan Dmochowski
W latach 50. i 60. były dwie gwiazdy polskiego kina o tym samym imieniu – Barbara Kwiatkowska i Barbara Połomska. O pierwszej śpiewano piosenkę, a ta druga otworzyła w 1958 roku drzwi polskim aktorkom do zagranicznej kinematografii. Dopiero po jej kreacji w polsko-czeskiej komedii „Zadzwońcie do mojej żony” i czesko-jugosłowiańskim filmie „Gwiazda jedzie na południe” obcojęzyczni producenci i reżyserzy zaczęli sięgać po inne polskie nazwiska.

Z wytwórni na Łąkowej do Brazylii

Mieszkanie aktorki przy ul. Narutowicza oplata pajęczynka wspomnień z trwającego od 60 lat romansu z Łodzią – niegdyś filmową, a obecnie głównie teatralną. Gospodyni sięga po albumy, wypełnione unikatowymi fotografiami z czasów jej studiów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie i debiutów na ekranie i scenie Teatru Powszechnego w Łodzi. Toczy się opowieść o przyjaźni ze Zbyszkiem Cybulskim i Bogumiłem Kobielą, o niezapomnianej Jadwidze Andrzejewskiej, wielkiej postaci przedwojennego polskiego kina, która w późniejszych latach nie dostawała ról na miarę swego talentu.
Barbara Połomska wyłuskuje z albumu zdjęcia z planówe filmowych i spektakli teatralnych, w których grała w towarzystwie innych gwiazd.

- W filmie „Eroica” Andrzeja Munka miałam za parterów Edwarda Dziewońskiego i Leona Niemczyka, a tu, proszę, to jestem ja i Jadzia Andrzejewska – zatrzymuje dłoń ba fotosie ze sztuki „Szczęście Frania”. Grałyśmy też razem w „Dziewczynie na sprzedaż” - o takiej czeskiej Halce – dziewczynie wiejskiej, którą ojciec chciał wydać za starego, bogatego młynarza.

Podobnie jak w przypadku Andrzejewskiej, potoczyła się filmowa kariera pani Barbary – niekwestionowana dama polskiego filmu drugiej połowy lat 50. i początku lat 60. później nie dostawała ról na miarę tej z filmu „Eroica”. To po tej kreacji zrobiło się o niej głośno nie tylko w kraju.
– Zapraszano ją na festiwale, choć w tamtych czasach zezwolenie na wyjazd za tak zwaną żelazną kurtynę graniczyło z cudem. A Basia jako jedna z pierwszych polskich aktorek zwiedziła kawał zagranicznego terytorium filmowego, dotarła nawet do Brazylii – wspomina znany łódzki reżyser Feridun Erol, jej drugi mąż (trzeci niedawno zmarł).

Uśmiech z pierwszej strony

Za Barbarą Połomską – blondwłosą czarodziejką z tamtych lat – biegali fotoreporterzy z ukazujących się wówczas czasopism. Pani Barbara kilka takich fotografii trzyma na pamiątkę. Połomska dziewczęco uśmiechnięta z okładki „Ekranu” po sukcesie na festiwalu w Mar del Plata, Połomska kusicielka z miesięcznika „Wiadomości Filmowe” i Połomska refleksyjna z „Kina”.
Znany z ponad stu ról filmowych łódzki aktor Michał Szewczyk z żalem mówi o nie do końca docenionych przez rodzimą kinematografię walorach Barbary Połomskiej – wielkiej urodzie i talencie.
– Poznaliśmy się na planie filmu „Skarb kapitana Martensa”, który reżyserował Passendorfer, a pierwszym operatorem był późniejszy mąż Basi, Bogusław Lambach – uśmiecha się do wspomnień Michał Szewczyk. – Tworzyli wspaniałą parę – Boguś, taki przystojny Angol, a ona – jak to Baśka – po prostu była piękna. I to jej zostało. Potem zagraliśmy wspólnie w „Zadzwońcie do mojej żony”, ona dużą rolę, a ja i Jędruś Kopiczyński, początkujący aktorzy, mieliśmy tam małe scenki. Potem w teatrze zagrałem z Basią w „My Fair Lady” – ona główną bohaterkę Elizę, a ja zakochanego w niej Freda. Później czasami dziwiłem się: cholera, ona taka utalentowana, śliczna... i dalej nie gra w filmach? No i dotąd nie wiem, dlaczego nie ma kontynuacji.
Podobne rozterki mają kinomani. Jeden z nich pisze:

„Dlaczego tak mało było i jest widać na polskich ekranach Panią Barbarę? „Eroica” to film pamiętany w kraju, wielu artystów mających coś z tym przedsięwzięciem wspólnego wciąż chętnie się do tego przyznaje... traktując to jak nobilitację, a nawet coś w rodzaju nadania szlachectwa. Jednak o Pani Połomskiej niewiele słychać, dlaczego? Odeszła już od zawodu, milczy z własnej woli czy jednak pomimo aktywności jest nie dość wykorzystywana jako aktorka? Szkoda, bo mi miło zapadła w pamięci rolami w dawnych, niestety, filmach...”

Gwiazda Machulskiego

Barbara Połomska nie ściga po rustykalnych wnętrzach swego mieszkania wspomnień z czasów jej wielkich kinowych kreacji. Było, minęło – patrzy na dni chwały z piedestału swych 80 lat życia. Nudna emerytura to dla niej stan paskudny, emocjonalna przepaść, w którą nie ma zamiaru skoczyć. Ma przecież drugi dom – Teatr Powszechny, a w nim przyjaciół wielu. No i tam próbuje właśnie kolejną ciekawą główną rolę – babci Alicji Lemańskiej w komedii „Brancz” w reżyserii Juliusza Machulskiego, syna związanego z Łodzią aktora i pedagoga Jana Machulskiego, odtwórcy niezapomnianej roli kasiarza Kwinty. Premiera – już w maju.

Barbara Połomska zadebiutowała na ekranie w filmie „Opowieść atlantycka” (1954). Odtwórczyni wiodących ról kobiecych w „Eroice” (1957), „Inspekcji pana Anatola” (1959) i „Zezowatym szczęściu” (1960). Zagrała w blisko 40 filmach kinowych i telewizyjnych. Od 1956 r. związana z Łodzią i Teatrem Powszechnym.

Księgarnia Expressu Ilustrowanego: www.ksiegarnia.expressilustrowany.plKsięgarnia Expressu Ilustrowanego: www.ksiegarnia.expressilustrowany.plKsięgarnia Expressu Ilustrowanego: www.ksiegarnia.expressilustrowany.pl

Księgarnia Expressu Ilustrowanego: www.ksiegarnia.expressilustrowany.plKsięgarnia Expressu Ilustrowanego: www.ksiegarnia.expressilustrowany.plKsięgarnia Expressu Ilustrowanego: www.ksiegarnia.expressilustrowany.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany