Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziesięć tygodni po pożarze, a nadal nie mają lokum

Piotr Jach
Ponad dwa miesiące po pożarze w kamienicy przy ul. Zgierskiej 42 nadal nie wszyscy lokatorzy wykwaterowani z budynku po tym nieszczęściu mają się gdzie podziać. Dorota Sęczek wraz z dorosłym synem wciąż gnieździ się w hotelowym pokoju o rozmiarach schowka na szczotki, który miasto opłaca jej w bursie przy ul. Łęczyckiej. Chciałaby się już stąd wynieść.

- Owszem, proponowano mi lokal zastępczy, ale odmówiłam. Mieszkanie było zagrzybione,a ja mam astmę - mówi kobieta. - Od tamtej pory cisza. I tak tkwię w zawieszeniu. Mam wrażenie, że dla wszystkich byłoby najlepiej, żebym wróciła na ul. Zgierską. Ponoć ma tam być remont. Nie wyobrażam sobie tego, bo w moim mieszkaniu jest nadpalony strop, popękane ściany, zarwana podłoga...

Pani Dorota jest przygnębiona. Czuje się bezradna i pozbawiona pomocy.

- Przecież są w Łodzi wolne mieszkania. Miasto chwaliło się niedawno lokalami dla tych, którzy mają być wysiedleni ze stref rewitalizacji. Gdy pytaliśmy o te mieszkania, powiedziano nam, że to inna pula i nie ma na co liczyć. Poczułam się jak ktoś gorszej kategorii.

Na domiar złego, opóźnia się wypłata odszkodowania za straty poniesione w pożarze przyul. Zgierskiej. Ubezpieczyciel twierdzi, że nie otrzymał z administracji i prokuratury koniecznych do likwidacji szkody dokumentów.

Wczoraj pani Sęczek znów odwiedziła urząd miasta. Dowiedziała się tylko, że ma czekać.

Niewesoło jest także pani Elżbiecie, która w kamienicy przyul. Zgierskiej zajmuje mieszkanie na III piętrze (nad dawnym lokum pani Doroty). Jej lokal nie ucierpiał w pożarze i zdaniem administracji nadaje się do zamieszkania. Wczoraj miasto poinformowało ją, że pokój w hotelu przy ul. Łęczyckiej ma opłacony tylko do niedzieli. Będzie musiała wrócić na Zgierską, ale... boi się.

- Pode mną są dwa mieszkania po pożarze, z naruszonymi stropami. Sufit sąsiadki z dołu pęka. Nie wiem, czy mogę się tu czuć bezpiecznie.

Pożar w kamienicy przy ul. Zgierskiej 42 wybuchł w nocy z 2 na 3 stycznia br. Ogień pojawił się w mieszkaniu na pierwszym piętrze (pod mieszkaniem Doroty Sęczek). Straż pożarna ewakuowała z budynku 20 osób. Ośmioro lokatorów, podtrutych czadem, wymagało hospitalizacji. W akcji gaśniczej brało udział 23 strażaków. Gaszenie pożaru, który powstał prawdopodobnie na skutek zwarcia w instalacji elektrycznej, trwało 3 godziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany