Dwudziestu jeden cudzoziemców z Łodzi otrzymało obywatelstwo polskie

- Było ciężko. Gdyby nie łódzka rodzina, która nas wspierała, pomagała nam, nie wiem, czy byśmy wytrwali - mówi Leonid Gongalo z Ukrainy, który z żoną Wiktorią i piątką dzieci uczestniczył w uroczystości. - Z tą rodziną poznaliśmy się przypadkowo w kościele. Zaprosiła nas na herbatę. Znajomy, dzisiaj nasz przyjaciel, ale wtedy przecież byłem dla niego obcy, dał mi kluczyki do swojego auta. Powiedział, żebym oddał je, gdy załatwię swoje sprawy.

Elena Piskunowicz z Białorusi po raz pierwszy przyjechała do Polski w 1991 roku, w odwiedziny do rodziny. Jej babcia i mama były Polkami. Pani Elena już po tej pierwszej wizycie wiedziała, że tu zostanie. Ostatecznie osiadła w Łodzi z córką. Mąż ma do nich dołączyć.

- W Polsce najbardziej lubię ludzi, są otwarci, pomocni - mówi pani Elena.

Rosjanka Daria Majdas została w Łodzi dla męża. Poznała go w pociągu do Moskwy, którym wracała od cioci mieszkającej w Krakowie. Zajrzał do przedziału, w którym siedziała, by przeprosić za głośne zachowanie swoje i kolegów z amatorskiej drużyny koszykarskiej, podróżujących w sąsiednim przedziale. Wymienili się telefonami.

A Shambhu Nath, który z dalekiego Pendżabu w Indiach przyjechał 10 lat temu, wypatrzył swoją przyszłą żonę Annę Ziółkowską na scenie, gdy występowała z okazji festiwalu kultury indyjskiej.

- Potem przypadkowo spotkaliśmy się w hurtowni tkanin w Rzgowie, ostatecznie zamieszkaliśmy w Łodzi - opowiada pani Anna.