Dwaj mężczyźni w wieku 31 i 35 lat, którzy brali udział w czwartek w wypadku na autostradzie A1, w wyniku którego śmierć poniósł 51 - letni mieszkaniec Łodzi sami zgłosili się na policję.
Pojawili się w czwartek o godz. 19 w jednym z komisariatów w okolicach Częstochowy i poinformowali, że to właśnie oni jechali audi, który wjechał w tył hondy. Po wypadku uciekli pieszo z miejsca zdarzenia.
WIĘCEJ INFORMACJI - KLIKNIJ DALEJ
- Poddani zostali badaniom na zawartość alkoholu, byli trzeźwi aczkolwiek należy mieć na względzie że przeprowadzenie takich badań możliwe było dopiero kilkanaście godzin po wypadku. Pobrane zostały próbki krwi, celem przeprowadzenia badań pod kątem narkotyków bądź innych środków odurzających - uzyskanie wyników możliwe będzie prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury okręgowej w Łodzi.
Mężczyźni zostali zatrzymani i w piątek rano przetransportowani do Łodzi.
KLIKNIJ DALEJ
- Na ich ciele stwierdzone zostały obrażenia. Ich wstępna ocena nie daje podstaw do wyciągania wniosków by zagrażały one ich życiu. Jeden z zatrzymanych oświadczył, że źle się czuje, dlatego też poddany został szczegółowym badaniom lekarskim. Przeprowadzono oględziny ciała i uzyskano opinie mającą na celu ustalenia mechanizmu ich powstania. Materiał dowodowy jest uzupełniany. Najprawdopodobniej w sobotę mężczyźni zostaną przesłuchani - dodaje prok. Kopania.
Za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze do lat 12. Szczegółowym badaniom poddany zostanie również biały proszek zabezpieczony w tzw. dilerkach, z których jedna odnaleziona została w Audi Q7, a druga na zewnątrz.
>>>