Dwie dziewczynki (sześcioletnia i siedmioletnia) wyszły sobie z przedszkola przy ul. Krzemienieckiej w Łodzi. Obie poinformowały panią, że idą do toalety. Zamiast tam, skierowały się do wyjścia. Przedszkolanka po 10 minutach zorientowała się, że dzieci nie ma w placówce. Komunikat o ich zaginięciu przekazano m.in. do MPK. W pojazdach komunikacji miejskiej podawano informację o ich poszukiwaniu.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Zawiadomiono policję i rodziców. Komunikat o ich zaginięciu przekazano też wszystkim kierowcom i motorniczym MPK. Ostatecznie małe uciekinierki odnalazł jeden z ojców. Były w okolicy skrzyżowania ulic Krzemienieckiej i Grodzieńskiej. Tłumaczyły się, że poszły na spacer.
Sprawę wyjaśnia policja.
- Badamy, czy nie doszło do zaniedbania i narażenia dzieci na utratę życia lub zdrowia - mówi Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Jak tłumaczy Fiedukowicz do wyjścia dziewczynek doszło w czasie popołudniowych odbiorów dzieci, gdy wiele osób wchodzi i wychodzi z przedszkola.
- Prawdopodobnie elektrozamek był niedomknięty lub ktoś zostawił drzwi otwarte. Sprawdzamy jak to się stało, żeby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości - dodaje.