Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczny lot 016. Jak kapitan Wrona uratował 230 osób po wylądowaniu samolotu na brzuchu

dan, ls
We wtorek, 1 listopada, między godz. 13.15 a 14.45 w dramatycznych okolicznościach narodziła się nowa legenda: pilot Tadeusz Wrona, kapitan boeinga 767 lecącego z Newark z 220 pasażerami i 11 członkami załogi na pokładzie, zmuszony do awaryjnego lądowania na Okęciu, bezpiecznie posadził samolot... na brzuchu.
We wtorek, 1 listopada, między godz. 13.15 a 14.45 w dramatycznych okolicznościach narodziła się nowa legenda: pilot Tadeusz Wrona, kapitan boeinga 767 lecącego z Newark z 220 pasażerami i 11 członkami załogi na pokładzie, zmuszony do awaryjnego lądowania na Okęciu, bezpiecznie posadził samolot... na brzuchu. Piotr Kowalczyk/East News
Moment, gdy ważący ponad 120 ton kolos podchodzi do pasa startowego z zamkniętym podwoziem, sunie w pióropuszach iskier po betonie i wreszcie zatrzymuje się dokładnie na osi pasa - stacje telewizyjne pokazują, a gazety opisują od kilku dni.

Tadeusz Wrona

Każdy tak potrafi...?
To wydarzenie stało się światowym newsem. Tylko na portal społecznościowy Facebook wpisało się już ponad 40 tys. fanów kapitana Wrony. Naładowane pozytywnymi emocjami powiedzenie: "Lata jak orzeł, ląduje jak Wrona" natychmiast weszło do kanonu sławnych aforyzmów. Tymczasem osoba odpowiedzialna za wprowadzenie całej niemal Polski w stan euforii, czyli kapitan Tadeusz Wrona na konferencji prasowej kuli się w fotelu i mówi coś, co przeoczyło wielu, a co należałoby oprawić w ramki i pokazywać na szkoleniach dla przyszłych bohaterów. Niemal zmuszany przez otaczających go dziennikarzy do wypięcia piersi po order chwały, dowódca boeinga 767 oświadcza, że manewr posadzenia maszyny był prosty, bo... brakowało wszystkich kół. I bez fałszywej skromności dodaje, że tak samo udanie lądowałby każdy pilot LOT-u, gdyby znalazł się na jego miejscu. Zaś dla niego kimś, kto dokonał naprawdę rzeczy niemożliwej, jest amerykański pilot Chesley "Sully" Sullenberger, który ocalił swoich 150 pasażerów i 5 członków załogi, lądując awaryjnie 16 stycznia 2009 r. airbusem A 320 na rzece Hudson. Ten z kolei tak komplementuje Tadeusza Wronę:

We wtorek, 1 listopada, między godz. 13.15 a 14.45 w dramatycznych okolicznościach narodziła się nowa legenda: pilot Tadeusz Wrona, kapitan boeinga 767 lecącego z Newark z 220 pasażerami i 11 członkami załogi na pokładzie, zmuszony do awaryjnego lądowania na Okęciu, bezpiecznie posadził samolot... na brzuchu.

"Kapitan i załoga zrobili wspaniałą robotę. Przywództwo, organizacja, planowanie... były niemal tak samo ważne jak samo lądowanie. Efektywnie wykorzystali czas, który mieli - prawie półtorej godziny - na przygotowania do ewakuacji, na przygotowania na ziemi, na przejście całej checklisty".

Bo czuł powietrze
Kapitan Wrona wzbrania się przed nazywaniem go bohaterem, ale jego opinii o sobie samym nie podzielają pasażerowie boeinga, który lądował na brzuchu, piloci myśliwców F-16 z bazy w Łasku, konwojujący samolot w ostatniej fazie podchodzenia do lądowania i zwykli łodzianie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany