– Kartki płyną wartkim strumieniem, codziennie wyciągam ze skrzynki sporą ich garść, niekiedy nawet nie mieszczą się w przegródce i listonosz przynosi mi je do domu – mówi Przemek Ledzian. – Niekiedy nawet żartuje, że zmieni rewir z mojego powodu, bo ma najwięcej pracy ze wszystkich doręczycieli w okolicy. Niektóre dochodzą nawet bez adresu, tylko z napisem Przemek Ledzian. Kartki przychodzą z różnych miejsc. Dostałem je m.in. z Australii, Nowej Zelandii, Samoa, Seszeli, Malezji, Singapur u, Kanady, St Martin, Liberii, Kamerunu i Libanu.
Oczywiście większość jest z Polski, z miejscowości nadmorskich i kurortów. Ludzie piszą, że trzymają kciuki żeby się nie poddawać że są razem ze mną że życzą rekordu że będą wspierać ile się da że jestem ich bohaterem i wojownikiem... To bardzo miłe. Piszą też ludzie z więzienia że to dla nich lekcja pokory że swoje życie zmarnowali i próbują w ten sposób coś dobrego zrobić i że są ze mną. Dostaję też kartki od dzieci z kolonii i wielu różnorakich firm oraz instytucji...
Przemek nie poddaje się i wciąż liczy na ustanowienie rekordu Guinnessa. Choć wakacje powoli się kończą, nadal liczy na pocztówki przysyłane choćby z polskich miasteczek.
– 11 września mam 29. urodziny i liczę, że może z tej okazji dostanę kolejną dużą porcję pocztówek – mówi Przemek. – Niezależnie czy pobiję rekord czy nie, pocztówkowa akcja sprawiła mi ogromną radość.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?