Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Rabczewska DODA. Niepokorna i krnąbrna gwiazda POP

Paweł Gzyl
Doda, Dorota Rabczewska
Doda, Dorota Rabczewska Andrzej Wiktor
Podobno Emil Haidar założył Dodzie aż sześć spraw w sądzie. Najpoważniejszy z zarzutów dotyczy szantażowania. Gwiazda polskiego popu miała domagać się od niego sporej kwoty pieniędzy za nieujawnienie faktu, iż jest uzależniony od alkoholu. To właśnie te działania ponoć doprowadziły do aresztowania Dody i doprowadzenia jej na złożenie zeznań do prokuratury. Od tamtego czasu sytuacja powoli zaczyna się jednak zmieniać na korzyść piosenkarki. Pod koniec ubiegłego roku jej adwokat powiadomił, że pierwsza ze spraw założonych przez syryjskiego biznesmena została już wygrana.

Córeczka tatusia

Choć wszyscy znamy ją pod pseudonimem Doda, tak naprawdę nazywa się Dorota Rabczewska. Jej hardy i nieustępliwy charakter ukształtował się już w dzieciństwie. W dużym stopniu odpowiada za niego jej ojciec. Paweł Rabczewski za młodu był cenionym sztangowcem, zdobywającym medale na mistrzostwach Europy i świata. Nic więc dziwnego, że kiedy na świat przyszła jego córka, z roku na rok przekazywał jej sportowego ducha. Mając trzynaście lat Dorota rozpoczęła treningi lekkoatletyczne - i zdobyła brązowy medal w biegu na sto metrów dla juniorów.

- Tata był moim pierwszym trenerem. Nieraz mówił, że mogłam zrobić coś lepiej. Zresztą oboje z mamą często mnie opie..., bo byłam bardzo krnąbrnym dzieckiem, o wszystko się wykłócałam. Ale oni na szczęście próbowali do mnie dotrzeć poprzez rozmowę, a nie nakazy i zakazy. Jak chciałam uciec z domu, to musiałam przedstawić dobre argumenty za i powiedzieć, gdzie będę i kiedy wrócę.

Dorota była dobrą uczennicą. Kiedy zamiast szóstki dostała piątkę z wypracowania, płakała zawiedziona. Wobec rówieśników trzymała się z daleka. Nie imprezowała z nimi w weekendy i nie należała do żadnej paczki. Gdy trafiała w szkolnej toalecie na palące koleżanki, wyciągała im papierosy z ust. Była samotnikiem - dopuszczając do siebie tylko rodziców i brata Rafała.

To jest wariatka

Sport szybko jej się znudził, bo odkryła w sobie pasję do śpiewania. Wbrew temu, co można by się spodziewać, tata nie był zawiedziony - i wyłożył pieniądze na kurs wokalny Doroty u samej Elżbiety Zapendow-skiej. Lekcje nie poszły na marne, bo nastolatka szybko trafiła do Teatru Buffo, gdzie pod okiem Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy wystąpiła w słynnym „Metrze”. - Elżbieta, kiedy już wiedziała, że więcej mnie nie nauczy, zakomunikowała mi, że to była nasza ostatnia lekcja. Wiedziała też, że jestem niepokorna i nawet jak polecała mnie do zespołu Virgin, to powiedziała, że jest taka jedna wariatka. „O Jezu, ma jeden z najsilniejszych wokali, jakie słyszałam, ale to jest wariatka i będziecie mieli z nią naprawdę ciężki orzech do zgryzienia”. I nie myliła się, i w jednym, i w drugim - wspomina w „Gazecie Wrocławskiej”.

To jednak nie piosenki zespołu Virgin, ale występ w programie „Bar” zwrócił uwagę całej Polski na niesforną blondynkę. Kiedy na wizji zaproponowała koledze z show seks w toalecie, wszyscy byli oburzeni, ale kilka dni później dostała telefon od będącego wówczas u szczytu popularności bramkarza - Radosława Majdana. Wokalistka i piłkarz szybko zostali małżeństwem, nieustannie dostarczając plotkarskiej prasie kolejnych sensacji. Związek przetrwał sześć lat.

- To było wielkie uczucie, ale toksyczne - i w pewnym momencie się wypaliło. Przestałam kochać Radka. Mimo to jeszcze przez rok po rozwodzie spotykaliśmy się ze sobą - wyznaje gwiazda w „Party”.

Bezcenny honor

Wraz z rozstaniem z mężem, Doda rozpoczęła solową karierę, rezygnując z rockowego Virgin na rzecz budowania statusu królowej polskiego popu. W przeciwieństwie do tej muzycznej wolty, w uczuciach nadal pozostała wierna ideałowi rockowego twardziela. Jej partnerem został bowiem Nergal - lider metalowego Behemotha. Kiedy w trakcie trwania związku okazało się, że jest chory na białaczkę, Doda zorganizowała ogólnopolską akcję oddawania szpiku kostnego, dzięki czemu wokaliście przeszczepiono zdrowe komórki i wyzdrowiał. Niestety - ku jej zaskoczeniu, gdy ten stanął na nogi, zerwał z nią.

- Wszyscy się śmieją z tego, że ostentacyjnie spaliłam na balkonie rzeczy Nergala. Dla mnie to była trauma, kiedy w Dzień Kobiet zadzwonił do mnie i powiedział, że to koniec. Przyjechała do mnie straż pożarna, ponieważ urządziłam sobie rytualne palenie. Wyglądałam jak Indianin, bo smogiem zrobiłam sobie ślady na policzkach. Jak rytuał, to rytuał - śmieje się w „Plejadzie”.

Walka o życie Nergala zaprawiła Dodę w opiece nad chorymi bliskimi. Przydało jej się to, bo niebawem dostała wiadomość, że jej ukochana mama ma nowotwór. Choć akurat się pokłóciły, córka wsiadła w samochód i godzinę później zabrała mamę z rodzinnego Ciechanowa do Warszawy. Tam pod okiem cenionego profesora pani Rabczewska przeszła trzy operacje - i dzisiaj cieszy się dobrym zdrowiem.

Niebawem Doda musiała stanąć w obronie taty. Dziennikarka telewizyjna, Agnieszka Szulim, obwieściła bowiem w swoim programie, że ma on nieślubne dziecko. Jakby tego było mało - żartowała z choroby mamy Dody i wypadku piosenkarki, podczas którego doznała ona uszkodzenia kręgosłupa. Kilka tygodni później podczas jednej z celebryckich uroczystości za kulisami doszło do szarpaniny między Dodą a Szulim. W efekcie sprawa trafiła do sądu.

Konflikt z gwiazdą TVN sprawił, że stacja nałożyła Dodzie szlaban na współpracę. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji piosenkarka zwróciła się w stronę TVP i Polsatu. Kiedy zaproszono ją na transmitowaną na cały kraj galę „Super Expressu”, wręczyła obecnej na niej parze prezydenckiej kawałek jubileuszowego tortu. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że zademonstrowała przy tym oryginalną kreację, odsłaniającą jej... niemal gołą pupę.

- Tort wjechał bezpośrednio po moim show, więc byłam w charakteryzacji scenicznej. Wykonałam serdeczny gest w stosunku do pary prezydenckiej, spontanicznie dając im pierwszy, najważniejszy kawałek tortu. Nadal jednak znajdując się na scenie w kostiumie. Nie ma w tym nic obrażającego, wręcz przeciwnie - jest to ciepły gest w stronę głowy państwa, która, niestety, co by nie zrobiła - to jest źle - irytuje się w „Plejadzie”.

Najgorsze było jednak przed nią. Zerwanie z kolejnym chłopakiem - Emilem Haidarem - kosztowało ją sporo nerwów. Najpierw musiała nakazem sądu oddać mu pierścionek zaręczynowy, a potem została oskarżona o szantaż.

- To arabska krew, mści się za to, że go zostawiłam. Ja jestem artystką, więc nie mogę żyć życiem mojego byłego. Jestem od tego odseparowana. Takich kłamstw było i będzie mnóstwo - tłumaczy w „Pudelku”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany