„Do lekarza weszłam z uśmiechniętym dzieckiem, a wyszłam z dzieckiem-rośliną”. Zabieg miał być formalnością
Proces
Rodzice Amelii postanowili pozwać szpital za błędy i uchybienia popełnione ich zdaniem podczas operacji. Żądają renty i zadośćuczynienia. Bardzo potrzebują pieniędzy na dalsze leczenie i rehabilitację Amelii.
- Słowo „przepraszam” może paść wtedy, gdy doszło do błędu lekarza. W opinii lekarzy, zrobili oni wszystko co mogli, żeby tę sytuację uratować i żeby dziecko miało jak najmniejsze powikłania – komentuje dr n. med. Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu.
Sprawa przed sądem cywilnym może trwać nawet kilka lat. Prawo w takiej sytuacji pozwala, aby poszkodowany w trakcie procesu mógł otrzymywać środki na leczenie i rehabilitację.
Rzecznik Praw Pacjenta uważa, że doszło do szeregu nieprawidłowości i już na początkowym etapie sprawy Amelia powinna otrzymywać świadczenia na leczenie. Niestety sąd w Warszawie odmówił przyznania teraz dziecku renty.
- W każdej sprawie sąd indywidualnie ocenia, co może być dowodem. W tej sprawie sąd uznał, że te dokumenty nie uprawdopodabniają tego roszczenia, z tytułu błędu medycznego. Do sądu każda strona przychodzi ze swoją wersją. Ta sprawa może się skończyć albo z uwzględnieniem powództwa, jak i jego oddaleniem – argumentuje Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie.
- Złapaliśmy się za głowę, kiedy dowiedzieliśmy się, że odmówiono nam renty. Chcę sprawiedliwości, bo dziś Amelia mogłaby tu chodzić. Cztery lata temu weszłam do lekarza z dzieckiem, które chodziło, a wyszłam z dzieckiem-rośliną – odpowiada matka Amelii.
WIĘCEJ CZYTAJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH