Dłutów. Nie zmuszają piłkarzy do treningów

- Nikt tego nie planował, ale wymusił to koronawirus i nie ma innego wyjścia - mówi Krzysztof Świercz, prezes klubu. - Wraz z trenerem Piotrem Urbaniakiem daliśmy piłkarzom wolną rękę. Indywidualnie trenują tylko ci, którzy czują taką potrzebę i mają na to ochotę. Nie ma obowiązku dbania o fizyczną dyspozycję. Wiemy, że nasi zawodnicy mają rodziny, dzieci i dlatego w trudnych chwilach nie możemy im kazać, aby narażali się na niebezpieczeństwo.

Są rzeczy ważne i te zupełnie nieistotne. A w tym przypadku ewentualny spadek piłkarskiej drużyny nie ma żadnego znaczenia. My możemy znaleźć się w klasie C, ale dla mnie najważniejsze jesz zdrowie ludzi. Niektóre gwiazdy rodzimego futbolu histerycznie podchodzą do konieczności znacznego zmniejszania kontraktów. Może warto, aby czasami przejechali i odwiedzili kluby i piłkarzy z niższych lig. Może wówczas dowiedzą się, że nie wszystko kręci się wokół pieniędzy. Dlatego mam wielki szacunek dla zawodników biegających po boiskach wsi i małych miasteczek, bo to prawdziwi pasjonaci. Futbol jest ich hobby i dlatego po ciężkiej zawodowej pracy pojawiają się na treningach i meczach. Robią to miłości z piłki nożnej, bo to im sprawia wielką frajdę i nikt nie pyta, za ile? Tak jest w naszym klubie. Mamy olbrzymią satysfakcję, że nasze zespół robi wszystko, by dać wiele radość mieszkańcom naszej wsi.

Pewnie kiedy się już uporamy z koronawirusem będą duże problemy ze sponsorami, którzy przynajmniej na początku, będą mieć na głowie inne sprawy niż sport. Ale cieszy, że nasi dobrodzieje w tych trudnych czasach sprawdzają się pomagając innym. Przykładem jest firma Dermedic, wspierająca szpitale. To ważne, że ludzie chcą jeszcze pomagać innym, potrzebującym tego.