Dlaczego trzeba było wyciąć kilkadziesiąt kasztanowców wzdłuż toru PKP?

- To oburzające, to były zdrowe, ładne drzewa, które pochłaniały hałas od torów i zanieczyszczenia, a poza tym dawały cień i miejsce do spacerów - mówi Anna Bieńkowska, mieszkanka Zgierza. - Komu to przeszkadzało?

- PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. zobowiązane są przepisami (ustawy o transporcie kolejowym z 28 marca 2003 r i rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 7 sierpnia 2008 r.) do utrzymania bezpieczeństwa obok linii kolejowych - wyjaśnia Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe. - Silne wichury i anomalie pogodowe, które coraz częściej przechodzą nad Polską powodowały sytuacje, gdzie powalone drzewa lub odłamane konary i gałęzie spadły na tory i uniemożliwiły ruch pociągów. To stwarza zagrożenie dla pasażerów pociągu.

W całym ubiegłym 2018 roku były 973 zdarzenia na sieci kolejowej z drzewami. Całe pnie lub konary znalazły się na torach lub sieci trakcyjnej. Spowodowało to opóźnienia 1354 pociągów pasażerskich. Na terenie Łodzi i okolic w 2018 roku odnotowano 22 zdarzenia, które wpłynęły na zmianę kursowania 55 pociągów. Porządkowanie terenów wokół linii kolejowej ma zapobiegać i ograniczać opisane zdarzenia.

O konieczności oczyszczenia terenu kolejowego z drzew zagrażających bezpieczeństwu byliśmy informowani przez mieszkańców Zgierza i przewoźników. Usuwane są wyłącznie te drzewa, które stanowią realne zagrożenie. Zgodnie z przepisami, po usunięciu drzew, zarządca infrastruktury nie jest zobowiązany do nasadzeń.

Kolej, przygotowując się do kapitalnego remontu linii łączącej Łódź Kaliską z Kutnem, ogłosiła, że ma zamiar zlikwidować kilkanaście przejazdów kolejowych i przejść przez tory. Jednym z takich przejazdów jest znajdujący się w bezpośrednim sąsiedztwie wyciętych kasztanowców przejazd w ciągu ulicy Bazylijskiej. Zdaniem PKP PLK, przejazd ten usytuowany jest na łuku toru, nie ma tu odpowiedniej widoczności, by zapewnić bezpieczeństwo, a liczba jego użytkowników jest stosunkowo niewielka.

Takie plany nie ucieszyły mieszkańców, którzy mają domy po drugiej stronie toru. Ludzie obawiają się problemów z dojazdem do nich i wydłużenia drogi do pracy czy szkoły nawet o kilka kilometrów. Chcą zachowania przejazdu.