MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dla kogo miejski stadion?

pas
Jak zapewnić wysoką frekwencję na nowym stadionie?
Jak zapewnić wysoką frekwencję na nowym stadionie? Paweł Łacheta
Władze Łodzi podjęły decyzję, że stadion miejski przy al. Unii będzie budować konsorcjum Budus SA/Mostostal Zabrze. I dobrze. Estadio da Gruz przestanie straszyć miejscowych i przyjezdnych. Wciąż otwarte pozostaje pytanie, jak co tydzień zapełnić obiekt do ostatniego miejsca. Jak na razie władze miasta nie mają na to sensownego pomysłu.

Inwestycja za 218 mln zł ma zostać zrealizowana w marcu 2014 roku, ale część zasadnicza, czyli stadion i hala do gier zespołowych, mają być oddane do użytku do grudnia 2013 roku. Nowy stadion miejski ma powstać przy al. Unii 2 i mieścić będzie 16,5 tys. widzów. Obok niego stanie hala do gier zespołowych mogąca pomieścić 3 tysiące osób. Obok stadionu i hali wybudowane zostaną także boiska treningowe. Żeby budowa miała sens, na obiekcie musi grać dobra, odnosząca zwycięstwa futbolowa drużyna ŁKS. Skoro nowi właściciele uratowali skórę władzy, w ostatniej chwili przejmując upadający klub, teraz widać jak na dłoni, że miasto powinno pomóc właścicielom (nie tylko im jednym, żeby nie było żadnych wątpliwości i niedomówień) w uratowaniu zespołu przed degradacją. Kto bowiem za dwa lata przyjdzie na mecze zespołu tułającego się gdzieś po niższych ligach.
Jak zapewnić wysoką frekwencję na nowym stadionie?
Formy pomocy mogą być różne. Najlepszym byłoby znalezienie możnego sponsora, tak jak to udaje się np. w Gdańsku. Nawet najwięksi naiwniacy wiedzą, że bez odpowiednich wpływów politycznych nie byłoby to możliwe. Miasto może też odroczyć ŁKS spłatę długów (około 700 tysięcy złotych) lub je umorzyć (taka decyzja powinna zapaść w stosunku do wszystkich łódzkich klubów, żeby nowy rok rozpoczęły z czystym kontem). Może też, jak to miało miejsce w Chorzowie, udzielić klubowi pożyczki na atrakcyjnych warunkach. Nie mówimy już o wykupieniu udziałów (Kielce), bo to w łódzkich warunkach wydaje się nierealne.
Co się może stać z frekwencją na stadionie pokazuje pouczająca historia występów Lechii Gdańsk na nowiutkim bursztynowym obiekcie (44 tysiące widzów). 17 sierpnia mecz z Cracovią (1:1) oglądało 34.444 widzów (efekt nowości!), pięć dni później na spotkaniu z ŁKS (0:0) było 22.624 ludzi. A potem (poza meczem z Lechem (0:0, 24.997), następował spadek na łeb, na szyję. Ostatnie mecze na PGE Arenie oglądało tyle ludzi, że wydawało się, iż ich po prostu tam nie ma: 2 grudnia z Polonią Warszawa (1:3) - 11.342, 11 grudnia z Jagiellonią (0:1) - 12.754 widzów. Wielki wpływ na takie, a nie inne zainteresowanie miała gra i wyniki osiągane przez Lechię. Dziś w Polsce ludzie chcą przede wszystkim oglądać zwycięzców, przegrani nikogo nie interesują. I o tym powinno się pamiętać w Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany