Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Detektyw Rutkowski o sprawie Olewnika: To nie było porwanie

Edward Mazurkow
O kulisach śledztwa dotyczącego porwania Krzysztofa Olewnika rozmawiamy z detektywem Krzysztofem Rutkowskim.

Krzysztof Olewnik

o Podczas konferencji prasowej, którą zorganizował pan w Warszawie, zapowiedział pan rewelacje.
- Zgłosiła się do mnie Marzena Omen, żona oficera z Komendy Stołecznej, który bez zgody przełożonych prowadził własne śledztwo w sprawie porwania. W mieszkaniu tego policjanta przechowywano materiały dotyczące śledztwa w sprawie porwania Olewnika. W domu była nielegalna broń palna. Policja nie zabezpieczyła jednak materiałów ze śledztwa. Te, które posiada pani Marzena, są zapisane na dyskach komputerowych. Niewykluczone, że ojciec Krzysztofa przekazywał materiały ze śledztwa Tomaszowi Omenowi.

o Zgadza się pan z tezą, że Krzysztof Olewnik zorganizował swoje porwanie.
- Ja tę wersję przedstawiałem już 10 lat temu. Policja brała ją pod uwagę. Z tego powodu Włodzimierz Olewnik zrezygnował z moich usług w poszukiwaniu rzekomo porwanego syna.

o Jakie argumenty przemawiają za samouprowadzeniem?
- Jest ich wiele. Po porwaniu zażądano mojego udziału w rozwiązaniu sprawy. Krzysztof Olewnik chciał uciec od ewentualnej odpowiedzialności karnej, a sprawę swojego uprowadzenia załatwić między rodziną a tzw. porywaczami. Biznesmen jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, że musimy być w kontakcie z policją.

o Czy tezie o samouprowadzeniu nie zaprzeczają jednak ślady krwi znalezione na ścianach domu, z którego porwano Krzysztofa?
- To kolejny argument na to, że porwania nie było. Biegła sądowa stwierdziła, że ściany wymazano krwią celowo. Sprawcy chcieli zasugerować, że podczas porwania wywiązała się bójka. Policyjni technicy nie znaleźli jednak śladów świadczących, że doszło do rękoczynów.

o W kanapie w pokoju, w którym odbywała się libacja z udziałem Krzysztofa Olewnika, ujawniono około 4 litrów ludzkiej krwi.
- Osoba, która straciła tyle krwi nie miała żadnych szans na przeżycie. Nie była to krew Krzysztofa. Kogo, tego do tej pory nie ustalono. Nie wyklucza się, że po libacji z udziałem policjantów, mogło dojść do kolejnej, na którą zaproszono prostytutkę. Prawdopodobnie została zastrzelona. Można podejrzewać, że pochodziła zza wschodniej granicy i w Polsce przebywała nielegalnie. Dlatego nikt nie zgłosił jej zaginięcia. Ta sprawa mogła być również powodem zniknięcia Krzysztofa z domu.

o Badał pan sytuację rodzinną Olewników.
- Bardzo dokładnie. Prowadząc śledztwo rozmawiałem m.in. z siostrą Krzysztofa. Żaliła się, że wszyscy członkowie rodziny, poza Krzysztofem, musieli ciężko pracować. Krzysztof był pupilkiem ojca, dostawał pieniądze na różne zachcianki. Nie przepadał za pracą.
Ostatnia firma, którą prowadził zbankrutowała. To właśnie wtedy, Włodzimierz Olejnik miał powiedzieć, że już nie będzie finansował jego fanaberii. To mogło być powodem do zainscenizowania porwania.

Więcej w dzisiejszym, piątkowym wydaniu Expressu Ilustrowanego

* * *

25-letni Krzysztof Olewnik, syn płockiego przedsiębiorcy Włodzimierza Olewnika, został porwany w nocy z 26 na 27 października 2001. Zamordowano go 5 września 2003 r. mimo okupu przekazanego porywaczom. Winnym zabójstwa zostali uznani: Robert Pazik ps. Pedro i Sławomir Kościuk. O współudział w porwaniu biznesmena był również podejrzewany Wojciech Franiewski, domniemany szef grupy przestępczej. Wszyscy zmarli w zakładach karnych, oficjalnie w wyniku samobójstw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany