Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata wyborcza Szydło - Kopacz. Opinie ekspertów

(AIP)
Debatę przedwyborczą Beaty Szydło i Ewy Kopacz oceniają eksperci.

Grzegorz Załuski, ekspert czytania mowy ciała i wykrywania kłamstw z Body Language Institut Polska:
- Beata Szydło była lepiej przygotowana i wypadła lepiej. Była jednoznaczna, mocna, zdecydowana, używała jednoznacznych określeń. Doskonale gestykulowała, miała mnóstwo otwartych postaw, potrafiła punktować na zmianę oboma rękoma, jedną ręką pokazywała jedne rzeczy, drugą - punktowanie. Prawą ręką pokazywała precyzję, lewą ręką rzeczy, które przechodza z jednego punktu do następnęgo. Nie jestem stylistą, ale była chyba również po prostu lepiej ubrana. Strój pani Szydło przyciągał wzrok. Byłem również ciekaw, który sztab doradzi kandydatce, żeby założyła spodnie - założyła je Szydło. To jest może trochę dyskryminujące, ale spodnie kojarzą się bardziej z męskim strojem, a to oznacza twardą osobę, mocną postawę. To był dobry, europejski wygląd. Występ Szydło po samej debacie był mocny, charyzmatyczny, z otwartym gestem. Była całkowicie spójna. Była też cały czas uśmiechnięta i zrelaksowana, to trudne, ale musiała być dobrze przygotowana i pewna siebie, skoro udało się jej ten uśmiech utrzymać. U premier Kopacz gestykulacja występowała bardzo znikomo, albo się opierała o mównicę, albo jej trzymała. To jest trochę atawistyczne, jak zwierzę, które jest w niebezpieczeństwie, chce by niewidoczne i przestaje się ruszać. Trzymając się mównicy, staramy się utrzymać taką pozycję odruchowo, będąc w stresie. A to, że premier Kopacz była w dużo większym stresie, było widać chociażby po ustach, które były spięte, łącznie z lekko zaciśniętą szczęką na początku. Była chyba też trochę słabiej przygotowana do debaty.

Dr Wojciech Peszyński, politolig z Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu:
- Oceniając merytoryczność wypowiedzi i wizerunek oceniam debatę na remis ze wskazaniem na panią Beatę Szydło. Była bardziej opanowana, lepiej zarządzała czasem, tylko raz minimalnie przekroczyła czas wypowiedzi, pani Ewie Kopacz zdarzało się to częściej. Kopacz przerywała wypowiedzi swojej konkurentce, Szydło tego nie robiła. Na plus należy zaliczyć język ciała pani Szydło, która była bardziej opanowana. Kopacz pozostawiła wrażenie osoby zdenerwowanej.

Prof. Wiesław Godzic, medioznawca z Uniwersytetu SWPS w Warszawie:
- Pójdę na całość. Wydaje mi się, że zwyciężyła premier Kopacz. Retorycznie panie stały na tym samym poziomie umiejętności. Obydwie nie maja charyzmy, mają kłopot z głosem: głos drżący pani premier na granicy załamania i nieco usypiający głos pani Szydło. Na samym początku pani Szydło zrobiła genialną rzecz, mianowicie chciała odebrać Kopacz funkcję premiera, mówiąc do urzędującej pani premier: "pani przewodnicząca" i zaznaczając, że tak będzie robiła. Rzecz dosyć kuriozalną uratowali dziennikarze mówiąc do Kopacz "pani premier". Obydwie panie dostałyby dwa ujemne punkty za to, że nie odpowiadały na temat. Takiej debaty, w której każdy mówi właściwie co chce, to dawno nie widziałem. Pani Szydło piąty lub szósty raz mówiła, że tylko we współpracy z panem prezydentem ten przyszły rząd może cokolwiek zrobić, tym samym wskazywała na siebie, to brzmiało jak zupełnie niepotrzebne zaklinanie rzeczywistości. Kompletnie beznadziejne było natomiast powtarzanie pytań przez dziennikarzy. Dla kogo to było, dla rozmawiających pań, dla widzów, czy oni mieli zapomnieć co było kilkadziesiąt sekund temu wypowiedziane? Nie, to była zła formuła, powodująca wrażenie magla, gdzie nieustannie coś powtarzamy.
W sferach gospodarka i zagranica panie mówiły to, co chciały, bardzo rzadko odpowiadały na swoje pytanie a jeśli już to wpadły w koszmarną pułapkę, tzn. sądzą, że konkretem jest wypowiadanie liczby. One niewiele znaczą, dopóki nie mają interpretacji, nie są osadzone w kontekście. Otóż żadna z pań nie czuje ekonomii, tylko epatują nas liczbami. Skąd ja mam wiedzieć, czy to jest dużo, czy to jest mało? Pani Szydło udało się nie odpowiadać na pytania światopoglądowe ale nastąpił ryzykowny moment, pod koniec Kopacz zwróciła się do telewidzów, powiedziała w trzeciej osobie o Szydło "oto przed wami kobieta, która głosowała przeciwko kobietom". To było szalenie ryzykowne, ale jej się to udało zrobić. Widzę tu lekką wygraną Kopacz, której udało się mówić niedrżącym głosem, która - tu minus - wcinała się Szydło. Debaty bardzo nie lubią tego, że ktoś chce impulsywnie zareagować, ale nie wiem, czy to jej nie przybliżało do normalnego człowieka, który słyszy kłamstwo i chce reagować natychmiast.

Prof. Piotr Grochmalski, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu:
- Debata nie będzie miała wpływu na wynik wyborów. Trochę poprawi wyniki PiS i nieco osłabi wyniki PO. Obie panie były przygotowane, żeby nie przegrać i to narzuciło poziom debaty. Pani Szydło ryzykowała bardzo dużo, premier Kopacz walczyła o swoje stanowisko, przegrana oznacza koniec jej przywództwa w PO, jej radykalne zwycięstwo w debacie wpłynęłoby na poprawę wyników PO. Merytorycznie wszystkie cztery części debaty minimalnie wygrała pani Szydło.W żadnej z tych czterech części debaty pani Kopacz nie wypadła lepiej.

Pani Kopacz od samego początku była zdenerwowana, miała twarz napiętą, przerywała wypowiedzi rozmówczyni, pani Szydło była spokojna, prezentowała postawę męża stanu, miała twarz uśmiechniętą, sprawiała lepsze wrażenie. Zaprezentowała się jako osoba stabilna emocjonalnie, człowiek do pracy i premier, który będzie współpracował z prezydentem. Uważam, że na postawę Ewy Kopacz w debacie, negatywny wpływ publiczna wypowiedź jednego z prominentnych polityków PO, podważająca jej przywództwo w partii.
Stwierdzenia wypowiadane przez panią Kopacz, np. "jeżeli oni dorwą się do kasy", to moim zdaniem język, który nie przystoi premierowi i nie powinien być używany w takiej debacie, ponieważ odbierał wiarygodność. W odbiorze pozawerbalnym pani Szydło sprawiała lepsze wrażenie jako kandydat na premiera. Źle odebrałem hasło pani Kopacz o "państwie wyznaniowym" czy jej wezwania "nie daj Boże". Agresywność wobec osoby z którą się dyskutuje jest odbierane generalnie jako brak kultury nie przystającej osobie z którą się dyskutuje, do premierostwa. Tym bardziej w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z niestabilnością na naszej wschodniej granicy, rodzi się oczekiwanie, że premier będzie człowiekiem stabilnym emocjonalnie. Pani Szydło powtarzała jak mantrę przesłanie "stabilny rząd wspierający prezydenta" i to jest taki "leitomotiv", który zostaje w pamięci. Powtórzyła też fragment swojej wypowiedzi, aby go mocniej podkreślić w kolejnej odpowiedzi na pytanie. Nie odniosłem wrażenia, że narracja pani Kopacz było przemyślana. W końcowej wypowiedzi pani Kopacz nie znalazłem żadnego ważnego momentu, żadnej narracji, którą chciałaby nam przekazać, poza prośbą kierowaną do wyborców "pokornie Was o to proszę". To też nie jest dobra puenta. Pani Szydło wypadła w końcowej części dużo lepiej, przedstawiła się jako premier, który będzie pracował i współpracował z prezydentem.
Zwycięstwo pani Szydło w debacie wzmocniła reakcja jej zwolenników po wyjściu ze studia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany