Tak przynajmniej twierdzą niektórzy z jasnowidzów, astrologów i wróżbitów, którzy spotkali się w weekend w Łodzi na pierwszej ogólnopolskiej konferencji na temat 2012 r. Właśnie w przyszłym roku - według różnych przepowiedni - ma nastąpić koniec świata. Według innych miał nastąpić w ostatnią sobotę o godz. 18. Jakoś się nam upiekło, może i przyszły rok przeżyjemy...
Konferencję w siedzibie Naczelnej Organizacji Technicznej przy pl. Komuny zorganizowało Towarzystwo Rozwoju Świadomości "Refugium". Uczestniczyli w niej m.in. Józef Onoszko (psychotronik, astronumerolog, założyciel 4-letniego policealnego Studium Psychotroniki), Leszek Weres (astrolog), Jarosław Gronert (autor książek astrologicznych). W sumie było piętnastu wykładowców, których słuchało ok. 50 gości.
- Nie będzie końca świata w rozumieniu tradycyjnym - zapewnia Jarosław Gronert. - Od 2012 do 2015 r Uran będzie w konflikcie z Plutonem, co spowoduje wielkie, globalne przekształcenia. Kiedy tak się stało w XIII wieku, rozpoczął się upadek imperium bizantyjskiego, potem przy takiej samej konfiguracji planet mieliśmy wielkie odkrycia geograficzne i wojnę 7-letnią. Ziemia nie przestanie istnieć, ale czekają nas wielkie
zmiany na skalę światową!
- Jesteśmy w czasie silnego oddziaływania słońca na ruch płyt tektonicznych - tłumaczy Dariusz Skowroński z Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, naukowiec amator. - Tak się dzieje co 62 miliony lat. Jednak nie wierzę, by z tego powodu doszło do końca świata.
- Zapowiadane erupcje na słońcu to katastrofa - twierdzi natomiast Józef Onoszko. - Wystarczy, że przestaną działać komputery, kasy fiskalne, telefony, nie będzie prądu. To doprowadzi do totalnego chaosu.
Co by się nie działo - opiszemy wszystko w "Expressie".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?