Dachował przed akademikiem . To cud, że wyszli z tego cało! [nowe fakty]

23-letni kierowca hyundaia stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w jadącą obok alfę romeo, a następnie dachował tuż pod wejściem do IV domu studenckiego. Choć wypadek wyglądał dramatycznie, on i jego pasażer wyszli z roztrzaskanego auta niemal bez szwanku, o własnych siłach. Kierowca alfy także nie ucierpiał.

Świadkowie zdarzenia twierdzą, że kierowcy prawdopodobnie ścigali się od skrzyżowania z ul. Radwańską.
- Akurat wychodziłem z akademika, gdy usłyszałem pisk - mówi Łukasz, student z III domu studenta. - Zobaczyłem jak alfa wpada na trawnik, później wylatuje w powietrze, a następnie wpada w barierki tuż pod wejściem do sąsiedniego akademika. Wszystko trwało może dwie sekundy.

- Rozległ się huk i za chwilę widziałam tylko mnóstwo kurzu - opowiada Karolina Jasińska, pracująca w pobliskiej restauracji. - Natychmiast pobiegłam udzielić pierwszej pomocy, ktoś przyniósł apteczkę z akademika, ktoś zdążył już wezwać pogotowie, policję. Jednak pierwsi na miejscu byli strażacy. Dotarli dosłownie w kilka minut.

- Nie musieliśmy uwalniać mężczyzn z samochodu - wyszli o własnych siłach - mówi asp. sztab. Tomasz Wejman z 3 JRG przy ul. Wólczańskiej. - Ich obrażenia okazały się nieznaczne - kierowca miał otarte kolano, jego pasażer - uraz ręki. Zabezpieczyliśmy pojazd, podczas gdy policja zbierała informacje.

Jak według funkcjonariuszy doszło do wypadku?
- Hyundai jechał al. Politechniki od ul. Radwańskiej w kierunku ul. Wróblewskiego - relacjonował tuż po wypadku st. sierż. Tomasz Serafin z łódzkiej policji. - Kierowca zmieniając pas ruchu, odbił się od alfy romeo, wpadł na drzewo i trawnik przed akademikiem, a w końcu wylądował na dachu na chodniku przed budynkiem. Na szczęście nie w chwili zdarzenia na chodniku nie było przechodniów.