Czeka nas żużlowa niedziela cudów?

Łodzianie, są zdecydowanym faworytem tego spotkania, ponieważ dysponują znacznie większym potencjałem sportowym od rywali. Zresztą nie od dzisiaj. Rawiczanie po raz ostatni odnieśli zwycięstwo na łódzkim Orłem przed sześcioma laty na swoim torze, dokładnie 1 lipca 2007 r.
– W zmaganiach sportowych wyniku, na ogół, z góry przewidzieć się nie da, ale w tym konkretnym przypadku trudno sobie wyobrazić, aby moi podopieczni przeżyli, jako zespół, w konfrontacji z Kolejarzem gorycz porażki – twierdzi trener Janusz Ślączka. – W niedzielnej rywalizacji problem polega jednak na tym, że nasz sukces nad drużyną Rawicza nie przyniesie nam żadnych korzyści, jeżeli zwycięstwa odniosą na własnych torach niżej notowane drużyny: Ostrovia z GKM Grudziądz (druga drużyna w tabeli) i Lubelski Węgiel z liderem mistrzostw I ligi, pewnym kandydatem na awans do ekstraklasy, Wybrzeżem Gdańsk.
Od siebie dodajmy, że z nie tak odległej przeszłości znamy nie jedną przysłowiową "niedzielę cudów" w polskim sporcie, szczególnie w piłce nożnej. W ostatnich latach takie niechlubne podejrzenia towarzyszą również żużlowcom. Nie tylko polskim.
W miniony czwartek rozegrano w Łodzi eliminacje indywidualnych młodzieżowych mistrzostw Polski. Łódź reprezentował tylko jeden przedstawiciel Orła, Marcin Bubel. W zawodach tych miał także wziąć udział Rafał Konopka, ale leczył wcześniej doznaną kontuzję. Osamotniony Bubel, którego w niedzielę będziemy oklaskiwali w barwach Orła w meczu z Kolejarzem, nie zakwalifikował się do finału młodzieżowych mistrzostw Polski.
Zdecydowana większość startujących w tej imprezie zawodników, łącznie z Bublem, narzekała na źle przygotowany tor. Zwyciężył faworyt tej eliminacji, Bartosz Zmarzlik z Wybrzeża Gdańsk.