Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas, żeby Kościół zaczął mówić o seksualności - nasz wywiad z seksuologiem Andrzejem Depko

Anita Czupryn, Andrzej Depko seksuolog
dr Andrzej Depko, seksuolog, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, kierownik studiów podyplomowych seksuologia kliniczna prowadzonych w Centrum Kształcenia Podyplomowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
dr Andrzej Depko, seksuolog, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, kierownik studiów podyplomowych seksuologia kliniczna prowadzonych w Centrum Kształcenia Podyplomowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Grzegorz Dembiński
Andrzej Depko Celibat to decyzja sprzeczna z fizjologią człowieka - mówi seksuolog w rozmowie z Anitą Czupryn

Zdarza się, że przychodzą do Pana księża, którzy szukają sposobu na to, jak ujarzmić własną seksualność?
Przychodzą pacjenci, których nie chcę różnicować, czy są to księża, czy też nie, bo to godzi w zaufanie do mnie jako lekarza. Owszem, czasami zjawiają się mężczyźni z prośbą, czy nie można im podać jakiegoś preparatu, który sprawi, że ich popęd seksualny zostanie wygaszony. Motywują to brakiem partnerki i wynikającymi z tego problemami niezaspokojonego popędu seksualnego. Przychodzą również mężczyźni, których żony nie chcą współżyć lub nie mogą z powodu przewlekłych chorób i oni również proszą o pomoc w postaci farmakologicznego wytłumienia popędu.

I można zupełnie wytłumić popęd dzięki lekom?
Istnieje grupa leków, za pomocą których można wygasić popęd seksualny. Są one stosowane w różnych stanach chorobowych, na przykład w leczeniu raka prostaty lub leczeniu parafilii. Potrzeba wygaszenia popędu seksualnego zgłoszona przez pacjenta nie jest wskazaniem do zaordynowania takiego leku. Problem, który pacjent chce zlikwidować w ten właśnie sposób, często można rozwiązać innymi metodami.

Jeśli zdrowy człowiek przychodzi do seksuologa i mówi, że chce żyć w czystości seksualnej, to taka decyzja będzie miała wpływ na jego zdrowie?
Każdy człowiek ma prawo podejmować suwerenne decyzje dotyczące rodzaju aktywności seksualnej i jej częstotliwości. Prowadzenie aktywnego życia seksualnego nie jest obligatoryjnym wymogiem. Podjęcie decyzji o życiu w czystości seksualnej nie wpływa negatywnie na stan zdrowia. Ważnym aspektem jest jednak motywacja do podjęcia takiej decyzji. Jeżeli osoba decyduje się na taki krok z wewnętrznej potrzeby i przekonania o słuszności swojej decyzji, to będzie sobie radzić z okresowym niepokojem wynikającym z kumulowania się popędu seksualnego.

Komu więc trudniej będzie poradzić sobie z własnym popędem?
Inaczej będzie w przypadku osób, którym wstrzemięźliwość seksualna zostaje narzucona przez obowiązujące w danej grupie społecznej zasady czy wymogi. Taki mężczyzna staje się wewnętrznie rozdarty pomiędzy obligatoryjnym celibatem a fizjologiczną potrzebą zaspokojenia seksualnego. On będzie cierpiał albo szukał rozwiązania swojego dylematu. Musimy pamiętać o tym, że męski organizm od okresu dojrzewania aż do późnego wieku jest przygotowywany do prowadzenia aktywnego życia seksualnego, a co za tym idzie - potencjalnego zapładniania. W związku z tym w określonym cyklu biologicznym cały czas produkowane są nowe plemniki. Produkcja nowych wymaga systematycznego ewakuowania starych zapasów, zgromadzonych już w jądrach. Jeśli chcemy dyskutować o seksualności księży, to należy pamiętać, że do seminarium idzie młody chłopak, który jest już po okresie dojrzewania, czyli już ma rozbudzony popęd seksualny. Procesy fizjologiczne są u niego już uruchomione i później przez cały okres życia w celibacie nasienie jest u niego regularnie produkowane. Życie w celibacie nie jest jego własną decyzją z wyboru, bo celibat w Kościele katolickim jest narzucony. Kościoły prawosławny i protestancki podchodzą do tego w sposób naturalny. Zarówno pop, jak i pastor mogą mieć żony i dzieci. W Kościele katolickim też tak było. Wydanie decyzji o celibacie nie wiązało się z wymogiem zachowania abstynencji seksualnej, ale zabezpieczeniem interesów Kościoła, aby dzieci księży po nich nie dziedziczyły, tylko Kościół.

Celibat nie tylko oznacza bezżeństwo, ale też całkowite powstrzymywanie się od seksu.
Dlatego była to decyzja sprzeczna z fizjologią człowieka. W jej konsekwencji mamy taką specyficzną sytuację, w której zdrowi mężczyźni mają problem z kumulowaniem się napięcia seksualnego. Nie ukrywajmy tego, żadnym bieganiem ani zimnym prysznicem nie są w stanie tego popędu zaspokoić. Mają więc do wyboru: albo regularnie masturbować się, a jeśli się nie masturbują, to mają w nocy sny erotyczne i polucje. Pozostaje więc tylko kwestia tego, jaki sposób mężczyzna wybierze. Są tacy, którzy decydują się na polucje, są tacy, którzy się masturbują, ale są też tacy, którzy znajdują sobie dorosłe partnerki, aby prowadzić aktywne życie seksualne. Wszyscy wiedzą, że tak jest. Są też tacy, u których tłumienie popędu seksualnego od okresu dojrzewania prowadzi do wykształcenia się zastępczych lub nietypowych form zaspokajania popędu. W szczególnych przypadkach dzieci mogą stać się ofiarą takiego księdza.

Wypieranie własnej seksualności jest źródłem dewiacji?
W średniowieczu były sekty biczowników, którzy poprzez biczowanie się zamiast cierpienia osiągali satysfakcję seksualną. Gdy Kościół zorientował w ich prawdziwej motywacji, wówczas zabronił tego rodzaju praktyk.

Restrykcyjna etyka seksualna Kościoła nie daje nic pozytywnego dla człowieka, dla rozwoju duchowego?
Nawiązuje tu pani do książki profesora Kozubskiego, wydanej we Lwowie pt. "Chrześcijańska etyka seksualna", w której taka teoria była zawarta. Głosiła, że ksiądz dzięki temu, że zachowuje wstrzemięźliwość seksualną, jest mądrzejszy od reszty populacji, ponieważ jego nasienie wędruje z jąder poprzez rdzeń kręgowy do mózgu, dzięki czemu odżywia mózg i ten mózg lepiej funkcjonuje.

Jak jest w rzeczywistości?
Niestety, nie znalazło to potwierdzenia w badaniach klinicznych. Ważnym aspektem dla oceny, czy ktoś jest zdolny do zachowania abstynencji seksualnej przez całe dorosłe życie, jest jego prawdziwa motywacja do życia w stanie kapłańskim. Nie każdy idzie do seminarium tylko i wyłącznie z powołania. Są też tacy, którzy kierują się innymi motywami, na przykład wychodzą z założenia, że będzie im się żyło lepiej. Było i nadal jest w polskim Kościele kilku księży czy zakonników, którym daleko jest do życia w ubóstwie i którzy nigdy nie kryli się ze swoim zamiłowaniem do luksusu. Stare powiedzenie ludowe: "Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie", może też stać się motywacją do tego, aby pójść w ich ślady. Wracając jednak do głównego zagadnienia, jedni księża będą sobie dobrze radzili z wymuszoną wstrzemięźliwością seksualną, a inni nie. Będą z tego powodu cierpieli, bo godzi to w ich fizjologię.

Święty Paweł w Liście do Koryntian pisał, że człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, po to by się Panu przypodobać. A ten, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o względy świata, o to, żeby się przypodobać własnej żonie...... przepraszam, że wpadam w słowo. Ale proszę pamiętać, że święty Paweł był tylko człowiekiem, natomiast w Księdze Rodzaju odnajdujemy nadrzędny nakaz Pana Boga, w którym mówi On pierwszym rodzicom: "Idźcie i zaludniajcie ziemię". To polecenie jest jasne i bezdyskusyjne. Skoro Bóg powiedział: "zaludniajcie ziemię", to znaczy, że mamy to robić, a nie dyskutować o tym, czy bezżenny jest miły Panu, czy nie. Pan się na ten temat nie wypowiedział.

Wobec tego seksualność człowieka jest przeszkodą dla jego życia duchowego?
Dla niektórych osób tak, a dla innych nie. Są osoby, które świetnie się realizują duchowo poprzez aktywność w sferze seksualnej. Rozładowanie w sferze seksualnej staje się pozytywnym napędem do osiągania sukcesów w sferze duchowej, jak również do osiągania sukcesów zawodowych, życiowych i radości. Ale są też tacy, którzy uważają, że seksualność ich rozprasza, że nie są w stanie skupić się na tym, co ważne.

Profesor Józef Baniak zrobił badania, z których wynika, że połowa chciałaby mieć rodziny, a 12 procent żyje w stałych związkach. Dotknął tabu, bo Kościół nadal się na tę dyskusję zamyka.
Nie widzę racjonalnego powodu, dla którego Kościół katolicki miałby się na to zamykać. Czy Kościół prawosławny jest gorszy z tego powodu, że pop jest żonaty i ma dzieci? Czy Kościół ewangelicki odnosi mniejsze sukcesy z tego powodu, że pastor posiada żonę i dzieci? Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Ksiądz posiadający żonę, własną rodzinę, będzie lepiej potrafił zrozumieć swoje własne owieczki.

Kościół tłumaczy, że to nie zakaz, ale dar Ducha Świętego. Celibat to łaska.
To stwierdzenie jest pustosłowiem, za którym nie ma żadnych treści. Skoro jest to dar, to, jak sama nazwa wskazuje, jedni ten dar otrzymują i spływa na nich łaska, ale inni z jakiegoś powodu tego daru od Ducha Świętego nie otrzymują. Których jest więcej? Jak wynika z przytoczonych przez Panią danych, w większości są ci, na których łaska wciąż nie spłynęła.
Zagraniczne seminaria przyjmują dojrzałych mężczyzn, po studiach, tych, którzy już pracowali, zdobyli określone doświadczenia. W polskich jest tak, że idą do seminariów 19-letni chłopcy, trudno uznać, że są dojrzali.
Na pewno nie są dojrzali emocjonalnie, ale są już dojrzali fizycznie. Tak jak już powiedziałem - u nich proces rozbudzenia popędu seksualnego już się zakończył. Matka Natura nie patrzy na to, gdzie kto idzie - do wojska, policji czy do seminarium. Mechanizm ewolucji przygotował ich do tego, aby odegrali swoją podstawową rolę, ważną dla przedłużenia gatunku, a zatem, żeby byli zdolni do zapładniania, żeby byli w stanie przekazać swoją linię genetyczną.

Tymczasem w polskim seminarium jest ścisły zakaz uprawiania seksu.
To przykład swoistej dychotomii, bo utrzymuje się zakaz, który w swojej istocie przez większość nie jest przestrzegany. Ci, którzy ten zakaz pielęgnują, doskonale wiedzą, że również po święceniach diakońskich i tak ci młodzi ludzie nadal się masturbują.

Może są sposoby na to, aby energię seksualną skierować na inne sfery życia: uprawianie sportu, posiadanie fascynującej pasji, w której można się realizować. I to może być równie satysfakcjonujące i dawać poczucie, że ludzie, którzy tam kierują swoją energię, żyją pełnią życia. Czy odcięcie, wyłączenie sfery seksu z życia nie może uczynić go pełnym?
Jak widać - nie. Księża cały czas żyją w poczuciu tego, że coś im się odbiera.
Kościół powinien zweryfikować podejście do niektórych swoich dogmatów. To ludzie ustalali te dogmaty w imię Boga, a nie Bóg im te dogmaty narzucił. Bóg wyraźnie powiedział: "Idźcie zaludniajcie ziemię", co oznacza: wchodźcie w związki, posiadajcie własne potomstwo. Dziwna jest ta sytuacja, gdy w obrębie religii chrześcijańskiej, czyli tego samego Pana Boga, tego samego Pana Jezusa, tego samego Ducha Świętego, pop i pastor mają dzieci i utrzymują kontakty seksualne, a ksiądz katolicki nie.
Wewnętrzne życie księdza polega więc na nieustającej walce seksualności z religią.
To smutne życie. Po odprawieniu tych dwóch, trzech mszy dziennie ksiądz wraca do pustej plebanii i zżera go samotność. Publicznie nie mówi się o patologiach, które występują w stanie kapłańskim: hazardzie, alkoholizmie. Bo co ten dorosły mężczyzna ma robić, jak wróci na pustą plebanię?

Nie trzeba być księdzem, aby wybrać życie bez seksu. Są ludzie, którzy uważają, że seks jest przereklamowany, banalny.
Są to ich przekonania i za to ich szanujemy. Kościół również powinien szanować cudze przekonania. Jeśli są tacy księża, którzy uważają, że seks nie jest im do niczego potrzebny i chcą żyć w celibacie, to niech mają do tego prawo. Natomiast w przypadku tych księży, którzy uważają, że czują potrzebę tworzenia związków, prowadzenia życia seksualnego, to oni również powinni mieć do tego prawo. Popęd seksualny jest taką właściwością ludzkiego organizmu, której nie można zaspokoić w inny sposób, jak tylko poprzez zachowania seksualne. Jak wspominałem już wcześniej, nie można go zaspokoić poprzez bieganie czy zimny prysznic. Jeżeli on jest wypierany, może przyjmować różne formy zastępcze. Może to być masturbacja, mogą to być różnego rodzaju nietypowe formy zachowań, może to być świadome poszukiwania obiektów zastępczych. Każdy człowiek inaczej sobie radzi z przejawami popędu seksualnego. To nie jest prawidłowe i normalne, że ksiądz, który chciałby mieć żonę i dzieci, prowadzić udane życie seksualne w związku, z dogmatycznego punktu widzenia nie może.

Czyli z popędem się nie wygra?
Mogą to zrobić jednostki. Nie można zasad, które dotyczą jednostki, kierować do ogółu, bo to jest błąd. To, że kilku hierarchów potrafi sobie dać z tym radę, bo u nich popęd seksualny jest już mniejszy lub nie ma go wcale, choć to też nie jest reguła, bo pamiętamy przecież aferę biskupa Peatza, nie oznacza, że cała rzesza księży katolickich nie chciałaby żyć w zgodzie z własnymi odczuciami. Czas, żeby Kościół zaczął mówić o seksualności w sposób otwarty, a nie językiem sprzed dwóch tysięcy lat.

Rozmawiała Anita Czupryn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czas, żeby Kościół zaczął mówić o seksualności - nasz wywiad z seksuologiem Andrzejem Depko - Portal i.pl

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany