Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia - ŁKS: Wreszcie jest zwycięstwo! (aktual.)

Bartłomiej Pawlak
ei24
Przeprowadzone w ŁKS zmiany wreszcie przyniosły efekt. Wymarzony debiut na ławce trenerskiej miał Michał Probierz, a na boisku strzelec zwycięskiego gola z Cracovią Antoni Łukasiewicz. Najważniejszy jest jednak fakt, że łodzianie grając niezwykle walecznie odnieśli pierwsze zwycięstwo (1:0) w tym sezonie, na ostatnie miejsce w tabeli spychając zespół z Krakowa.


Bramki: 0:1 Antoni Łukasiewicz (30-głową)

Żółta kartka - Cracovia Kraków: Mateusz Żytko, Koen van der Biezen, Krzysztof Nykiel, Saidi Ntibazonkiza. ŁKS Łódź: Piotr Klepczarek, Mladen Kascelan, Marek Saganowski.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 10 084.

Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Andraz Struna, Mateusz Żytko, Arkadiusz Radomski, Krzysztof Nykiel - Aleksejs Visnakovs (67. Bartłomiej Dudzic), Mateusz Bartczak, Tamir Cahalon (60. Andrzej Niedzielan), Sławomir Szeliga (71. Vladimir Boljevic), Saidi Ntibazonkiza - Koen van der Biezen.

ŁKS Łódź: Pavle Velimirovic - Artur Golański (67. Marcin Smoliński), Michał Łabędzki, Piotr Klepczarek, Marcin Kaczmarek - Agwan Papikyan (67. Cezary Stefańczyk), Mladen Kascelan, Antoni Łukasiewicz, Sebastian Szałachowski (60. Robert Szczot) - Marek Saganowski, Marcin Mięciel.

Na mecz ŁKS w Krakowie kibice łódzkiego zespołu czekali z niecierpliwością. W ciągu dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach w klubie z al. Unii zaszło wiele zmian. Na pomoc ostatniej drużynie wezwano czterech piłkarzy, ale największe nadzieje wiązano z zatrudnieniem Michała Probierza, który w roli trenera zastąpił Dariusza Bratkowskiego. Nowy szkoleniowiec ustawił drużynę po swojemu, ale w bramce zostawił Pavle Velimirovicia. Za to na prawej pomocy pojawił się Paweł Golański (choć jeszcze w piątek Probierz mówił, że nie może grać), a za rozbijanie ataków gospodarzy odpowiedzialni byli dwaj nowi gracze - Antoni Łukasiewicz i Mladen Kascelan. Probierz musiał im bardzo ufać (i jak się okazało, nie zawiódł się), bo zagrał ofensywnie, w ataku stawiając na Marcina Mięciela i Marka Saganowskiego. Na ławce zaś po raz pierwszy w tym sezonie zostali Dariusz Kłus i Bartosz Romańczuk. Zmiany w składzie są istotne, znacznie ważniejsze było jednak pytanie, czy po tygodniu pracy w Łodzi Probierz podniósł drużynę na duchu i przede wszystkim poprawił jej grę.

Na odpowiedź trzeba było poczekać, bo zgodnie z oczekiwaniami łodzianie w pierwszych minutach jedynie uważnie czekali na ataki krakowian. Na szczęście nie były one groźne. Znacznie lepszą okazję do objęcia prowadzenia już w 10 minucie stworzyli sobie ełkaesiacy. Po podaniu Kascelana oko w oko z bramkarzem gospodarzy stanął Sebastian Szałachowski. Były legionista dwukrotnie próbował pokonać Wojciecha Kaczmarka, ale nie udało mu się zdobyć swojego drugiego gola dla ŁKS w tym sezonie.

Nie tylko ta akcja była zwiastunem, że w tym meczu zobaczymy inną drużynę. Łodzianom nie można było bowiem odmówić poświęcenia, waleczności i determinacji. Właściwie obrona zaczynała się od ataku, gdzie bardzo poniewierany był Saganowski, a do tego nogi nie odstawiał Kascelan, który z Łukasiewiczem w środku pola wykonywali bardzo dobrą robotę. Wkrótce przekonaliśmy się, czy w ciągu pięciu dni Probierz miał okazję przećwiczyć stałe fragmenty gry.
Wykonywał je Marcin Kaczmarek, który w ciągu 15 minut miał aż cztery okazje (głównie po faulach przed polem karnym na Saganowskim) i z każdą kolejną akcję pod bramką Cracovii było coraz groźniej. Aż wreszcie się udało!

W 30 minucie wykonując wolnego Saganowski sprytnie podał do Kaczmarka, a jego dokładne dośrodkowanie wykorzystał Łukasiewicz - uprzedził obrońcę i z bliska wpakował piłkę głową do siatki. ŁKS prowadził po raz pierwszy w tym sezonie!
Zawodnicy Cracovii nie byli chyba na to przygotowani, bo w ich grze zapanował jeszcze większy chaos niż w meczach ŁKS na początku rozgrywek. Szkoda, że łodzianie tego nie wykorzystali, grając niedokładnie w ofensywie. Najbardziej żal sytuacji z 37 minuty, kiedy w polu karnym gospodarzy obrońców minął Szałachowski, a jego uderzenie obronił Kaczmarek. Ełkaesiacy na przerwę mogli schodzić w doskonałych nastrojach, ale po końcowych minutach pierwszej połowy musieli się cieszyć z jednobramkowego prowadzenia. Cracovia mocno przycisnęła i co najmniej dwa razy obrońcy łodzian bardzo się pogubili. Największe zagrożenie wywoływał Saidi Ntibazonkiza, lecz najbliżej wyrównania był boczny obrońca Andraz Struna. Na szczęście Słoweniec uderzył niecelnie.
Prawdziwy test ełkaesiaków czekał dopiero w drugiej połowie. Od powrotu na boisko gospodarze atakowali z ogromną pasją, spychając łodzian do obrony.

Trzeba przyznać, że momentami była ona dość rozpaczliwa. Już w 48 min przed szansą na wyrównanie stanął Aleksiejs Visniakovs (uderzał za wysoko), a następnie Bartczak (też za wysoko, tym razem głową). W 61 min swoją drużynę od utraty gola uratował najlepszy w ŁKS Kaczmarek, wślizgiem wybijając piłkę spod nóg wprowadzonego Andrzeja Niedzielana. Po chwili napastnika Cracovii w sobie tylko wiadomy sposób zatrzymał Velimirović, i choć w tej sytuacji arbiter odgwizdał pozycję spaloną, warto odnotować jego fantastyczną interwencję. Jeszcze lepszą okazję zmarnował jednak Mateusz Żytko, który po podaniu Piotra Klepczarka spudłował z 6 metrów. Tego dnia szczęście było przy ełkaesiakach.
ŁKS bramce Cracovii zagrażał jedynie po stałych fragmentach gry. I w 69 minucie mógł prowadzić 2:0, ale strzał głową popularnego "Sagana" zatrzymał na linii bramkowej bramkarz gospodarzy. Z każdą następną minutą podopieczni Probierza marzyli już tylko o końcowym gwizdku arbitra. Na szczęście tym razem obrona Częstochowy przyniosła skutek!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany