W starciu spadkowiczów w Krakowie ŁKS nie był faworytem. Do tej roli zdążył się już na pewno przyzwyczaić i po dwóch ostatnich porażkach trudno było wierzyć w powrót z punktami. O ile bowiem dla łodzian jedynym celem w tym sezonie jest utrzymanie się w I lidze, o tyle Cracovia walczy o jak najszybszy powrót do ekstraklasy. Różnice dzielące oba kluby widać w budżetach, kadrach drużyn, stadionach i pozycji w tabeli. Po pięciu pierwszych meczach w I lidze Cracovia była trzecia, zaś ŁKS zajmował trzecie miejsce od końca.
Sposobu na wydostanie się ze strefy spadkowej szukał trener Marek Chojnacki, który znów dokonał zmian w jedenastce. Na lewej obronie, zamiast kontuzjowanego Michała Osińskiego wystąpił Damian Pawlak. Po raz pierwszy od początku meczu w tym sezonie zagrał też Adrian Golański, który zastąpił powołanego do młodzieżowej reprezentacji Armenii Agwana Papikyana.
Niestety, szybko okazało się, że obrona ŁKS także w tym spotkaniu nie będzie stanowić monolitu. Goście gola stracili już w 9 minucie. Krakowianie od razu zorientowali się, że najłatwiej wychodzą im ataki prawą stroną, gdzie nie mógł odnaleźć się Pawlak. W bramkowej akcji znów nie udało mu się wybić piłki, która na 20 metrze trafiła do Sławomira Szeligi. Kapitan Cracovii uderzył na bramkę Bogusława Wyparły i choć wydawało się, że doświadczony bramkarz nie będzie miał kłopotów z wybiciem piłki, zatrzymała się ona dopiero w siatce. Trudno było wyobrazić sobie gorszy początek...
A piłkarze Cracovii nie zamierzali poprzestać na jednym golu. Ich ataki nadal były bardzo groźne, szybko rozgrywali akcje, a do tego wydawało się, że to ełkaesiacy stanowią dla siebie największe zagrożenie. W 19 minucie po rzucie rożnym w dobrej sytuacji na podwyższenie prowadzenia znalazł się Krzysztof Nykiel. Blisko utraty drugiego gola podopieczni Chojnackiego byli pięć minut później. Tym razem gospodarze z łatwością poradzili sobie z Arturem Gieragą, którego stroną na bramkę Wyparły popędził Bartłomiej Dudzic, ale jego strzał na szczęście też okazał się niecelny.
Ełkaesiacy nie radzili sobie w obronie, ale jeszcze gorzej ich gra wyglądała, kiedy próbowali atakować. Najczęściej kończyło się to na drugim podaniu i stracie. Do tego sprawiali wrażenie wolniejszych od swoich rywali. Kolejne ostrzeżenie dostali w 27 min, kiedy niemal w identycznej akcji, po której padł gol, uderzał Łukasz Zejdler. Samo szczęście nie wystarczyło już w 38 minucie. Znów za łatwo dał się ograć Pawlak, a podania Marcina Budzińskiego nie zmarnował stojący pięć metrów przed bramką Edgar Bernhardt.
Postawa łodzian nie dawała żadnych nadziei na odwrócenie losów meczu. A jednak znów okazało się, że piłka nożna to najbardziej nieprzewidywalna dyscyplina sportu. Blisko zdobycia kontaktowego gola był Golański. Strzał młodzieżowca ŁKS był niecelny, ale wkrótce okazał się on współautorem dwóch goli! Najpierw w 44 minucie 20-letni pomocnik zagrał przed pole karne do Konrada Kaczmarka. Ten wygrał walkę o górną piłkę i strzałem głową z 16 metrów pokonał wysuniętego z bramki Krzysztofa Pilarza! Dla piłkarzy i kibiców Cracovii to musiał być szok, ale za chwilę jeszcze bardziej musieli przecierać oczy ze zdziwienia. W doliczonym czasie pierwszej połowy Golański znów kapitalnie zacentrował na głowę K. Kaczmarka, który doprowadził do remisu!
Dwa gole odmieniły grę ełkaesiaków, którzy na początku drugiej połowy prezentowali się o wiele lepiej niż przed przerwą. Wreszcie szybciej odbierali piłkę gospodarzom i odważniej atakowali. Niewiele brakowało, by objęli prowadzenie. W 50 min po podaniu Pawlaka w dobrej sytuacji znalazł się K. Kaczmarek, lecz tym razem jego strzał zablokowali obrońcy. Pięć minut później swoją szansę miał Golański. Jego uderzenie z bliska zatrzymało się jednak na bocznej siatce.
Mecz zrobił się naprawdę ciekawy, ale po otrząśnięciu się z szoku znów przewagę osiągnęli krakowianie. W 56 min przed stratą gola ŁKS uratowała poprzeczka. Wyparło nie miał już żadnych szans trzy minuty później, kiedy z bliska pokonał go Szeliga. Wydaje się jednak, że w tej sytuacji gospodarzom pomógł arbiter, który nie odgwizdał pozycji spalonej ich kapitana. Strata trzeciego gola podcięła ełkaesiakom skrzydła i jeszcze bardziej napędziła krakowian. Znów najlepszy z łodzian był Wyparło, który obronił m.in. uderzenie Mateusza Żytki (61 min) głową, Vladimira Bojlevicia (73 min) piętą oraz zatrzymał Bartłomieja Dudzica (79 min) w sytuacji sam na sam. Nic nie mógł jednak zrobić przy szybkim kontrataku z 81 minuty, którą wykończył Bojlević. Bramki mogły paść jeszcze w ostatnich minutach meczu, ale Paweł Kaczmarek niewiele chybił z rzutu wolnego, a Bojlević trafił w słupek.
ŁKS przegrał w Krakowie zasłużenie. Gospodarze byli drużyną dojrzalszą i po prostu lepszą. Łodzian można pochwalić za ambicję i kilkanaście minut dobrej gry. To jednak za mało, by zdobywać potrzebne do pozostania w I lidze punkty...
Cracovia - ŁKS 4:2 (2:2)
1:0 - Sławomir Szeliga (10), 2:0 - Edgar Bernhardt (38), 2:1 - Konrad Kaczmarek (44), 2:2 - Konrad Kaczmarek (45+1), 3:2 - Sławomir Szeliga (58), 4:2 - Vladimir Boljević (81).
Noty ŁKS w rankingu ,,Złote Buty":
Wyparło 4 - Gieraga 1, Barsukow 2, Kuklis 1 (18, Żółtowski 2), Pawlak 1
- K. Kaczmarek 5 (71, Stąporski 1), Brud 2, Golański 4 (77, Sarafiński 1), Sasin 2, P. Kaczmarek 2 - Więzik 2.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant gwiazd ocenia
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły