Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej uli z pszczołami miodnymi ustawia się w Łodzi. Czy ule w mieście mają sens? W Łodzi jest już kilkanaście miejskich pasiek.

Agnieszka Jedlińska
Agnieszka Jedlińska
Pszczoły to najważniejszy skarb ludzkości i powinniśmy o nie szczególnie zadbać.
Pszczoły to najważniejszy skarb ludzkości i powinniśmy o nie szczególnie zadbać. Agnieszka Jedlińska
Coraz więcej instytucji i prywatnych firm stawia w swojej przestrzeni ule z miodnymi pszczołami. Ostatnio trzy ule stanęły na dachu Akademii Sztuk Pięknych. Nie wszyscy są przekonani do tej idei. Z jednej strony boją się sąsiedztwa owadów i ich użądleń, z drugiej obawiają się, że zanieczyszczenia z powietrza w mieście zatrują pszczoły i trafią do wytwarzanego przez nie miodu.

Okazuje się jednak, że obawy łodzian nie mają podstaw. Pszczelarze są przekonani, że miasto jest doskonałym środowiskiem dla pszczelich rodzin. A stawianie uli w miejskich przestrzeniach to nie jest tylko moda na ekologię i ratowanie zapylaczy. Pszczoły miodne i pasieki w miastach to wieloletnia praktyka i doświadczenie w pszczelarstwie miejskim, które uprawiane jest od lat powojennych. Jednak sławę zyskało dopiero przed kilkoma laty za sprawą światowych trendów pro ekologicznych.

Wiele jest takich wątpliwości, bo pszczoły kojarzą nam się z terenami poza miejskimi, ale trzeba pamiętać o tym, że aktualnie w mieście jest większa bioróżnorodność niż poza miastem, bo tam panuje monokultura i pszczoły mają dostęp do pożytków w momencie, gdy jakiś plon kwitnie, a w mieście różne rośliny kwitną w różnym okresie, więc cały czas mają dostęp do pożytków - tłumaczy pszczelarz Sebastian Górecki, który stawia ule w mieście.

W akcji ratowania zapylaczy najważniejsze jest, żeby ratować pszczoły miodne, bo to one masowo giną.

Na korzyść miejskiego pszczelarstwa przemawia też fakt, że pszczoły miodne są bardzo wrażliwe na herbicydy i pestycydy wykorzystywane w rolnictwie do ochrony roślin. W mieście są one niemal niedostępne. Raz, że nie ma w miejskiej przestrzeni upraw, które by tego wymagały. Dwa, miejscy ogrodnicy starają się swoje ogrody uprawiać w sposób jak najbardziej zgodny z ekologią, w poszanowaniu natury, by nie szkodzić owadom i zwierzętom.

[polecamy]17390361;[/polecamy]

Choć dla wielu osób brzmi to jak żart, to nie zmienia to faktu, że miasto to ostoja bioróżnorodności. Wpływ na to mają starzejące się osiedla, na których przed laty powstawały skwery, rabaty i trawniki. Dziś dojrzałe drzewa dają cień mieszkańcom, stają się ostoją dla ptaków, a w okresie kwitnienia wspaniałym pokarmem dla owadów, także pszczół miodnych. Drzewa takie jak lipy, czy akacje chętnie sadzone w miejskiej przestrzeni to cenny pożytek dla pszczół miodnych.
Na miejską bioróżnorodność wpływ ma również podejście urzędników do zieleni w mieście, a także fakt istnienia parków, a także prywatnych ogrodów. Urzędnicy coraz częściej w trakcie przebudowy ulic podejmują decyzje o sadzeniu roślin miododajnych i wysiewaniu łąk. Na rabatach i skwerach pojawiają się pożyteczne dla pszczół kwiaty już od wczesnej wiosny od krokusów, po drzewa owocowe, a w lecie jeżówki, perovskie, lawendy, czy wrzosy.

Problemem jest raczej przepszczelenie miejskiej przestrzeni, dlatego nie powinno się stawiać zbyt wielu uli w jednej okolicy. Wówczas pszczoły mają utrudniony dostęp do jedzenia. W Łodzi ten problem jednak nie grozi owadom.

W Łodzi na szczęście zbyt wielu uli miodnych nie ma, są w tej kwestii odpowiednie przepisy, dzięki czemu nie wszędzie możemy ule postawić - dodaje Sebastian Górecki.

Stawiając ul na dachu (tak jak w przypadku Akademii Sztuk Pięknych) należy postawić go w miejscu osłoniętym od wiatru, które nie nagrzewa się w trakcie wysokich temperatur. Ul powinien być lekko zacieniony. Zbyt wysoka temperatura może pszczoły zabić. W ulu pszczelim w sezonie temperatura nie przekracza 35 stopni C.

Pszczoły to życie dla każdego z nas

O pszczołach zrobiło się głośno wiele lat temu, gdy okazało się, że zaczynają masowo ginąć. Do dziś naukowcy spierają się, czy stoją za tym zmiany klimatu, czy nadmiar pestycydów i zanieczyszczone środowisko, czy coraz powszechniejsza warroza, pasożyt pszczół, który zabija całe rodziny. Wiadomo jednak, że nektar zbierany w miastach, gdzie ilość zanieczyszczeń jest bardzo wysoka i często przekracza dopuszczalne normy, przerabiany w ulu przez pszczoły zmienia się w czysty miód, wolny od metali ciężkich i innych zanieczyszczeń. Inaczej jest z pestycydami. Tych pszczoły nie potrafią filtrować i większość wraz z nektarem trafia do miodu. Niestety pszczoły to nie tylko miód, którym się zajadamy. Aż 30 procent żywności rośnie na ziemi dzięki pszczołom. Niezapylone rośliny nie owocują, a tym samym zmniejsza się liczba dostępnej żywności. Bez zapylaczy rośliny nie produkują też nasion, a wiele zjadanych przez nas roślin produkuje się właśnie z nasion.

Niestety bez pomocy człowieka pszczoły i inne owady zapylające nie poradzą sobie we współczesnym świecie. A kiedy wymrą to ludzie nie poradzą sobie z produkcją żywności. Jedną z form troski o nie jest właśnie miejskie pszczelarstwo i wsparcie dla pszczół samotnic, czyli budowanie specjalnych uli i wypełnianie ich rurkami z trzciny. W Polsce żyje 470 gatunków pszczół, a połowa jest zagrożona wyginięciem.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany