Umówmy się, że w większości spotkań w tej klasie rozgrywkowej to właśnie drużyna prowadzona przez trenera Marcina Płuskę jest w sytuacji, kiedy nikt nie zadaje pytania ,,czy”, a ,,ile” wygra kolejne spotkanie.
Ale nie tym razem. Z faktami się nie dyskutuje. Widzew jedzie na stadion przy al. Unii, gdzie będzie walczył z liderem. Zespołem, który w tym sezonie u siebie wygrał wszystko, co było do wygrania i stracił zaledwie jedną bramkę.
Nie zapominajmy, że ewentualna porażka może zepchnąć widzewiaków z trzeciej na czwartą pozycję w tabeli. W tej sytuacji traciliby już do ełkaesiaków aż osiem punktów. Nawet biorąc pod uwagę, że mają jeszcze „w zapasie” zaległy mecz, taki dystans musi robić wrażenie.
I robi. W Widzewie wszyscy wydają się być maksymalnie skoncentrowani przed starciem z lokalnym rywalem.
Nie jest tajemnicą, że największym problemem szkoleniowca jest sytuacja kadrowa w zespole. Na sto procent nie będzie mógł bowiem skorzystać z usług Marcina Kozłowskiego i Michała Czaplarskiego, ale na tym nie koniec. Niemal na pewno nie wystąpi Kamil Tlaga, zaś pod ogromnym znakiem zapytania stoi występ podstawowego bramkarza Michała Chorosia.
- Mamy jednak na tyle szeroką kadrę, że nie narzekamy. Niech kibice się nie obawiają, znajdziemy jedenastu piłkarzy, którzy wybiegną na murawę - mówi Płuska.
Sporo do myślenia dał zapewne trenerowi mecz okręgowego Pucharu Polski z Zawiszą w Rzgowie (wygrany 6:0). Jak sam stwierdził, to starcie było przepustką dla kilku zawodników, która umożliwi im znalezienie się w niedzielę w meczowej osiemnastce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?