Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co zjadamy w hamburgerze? Sprawdziliśmy skład łódzkich burgerów [TEST]

(g)
Blisko ćwierć wieku temu w Łodzi zaczęto serwować pierwsze hamburgery. Bułka z kotletem i surówkami stała się hitem. Od tego czasu w mieście pojawiło się kilkaset punktów, w których można kupić tego typu kanapki. Są dostępne zarówno w restauracjach, budkach, jak i w zwykłych sklepach.

Reporterzy „Expressu Ilustrowanego” postanowili sprawdzić, z czego się składają, i która z nich jest najlepsza. W przeprowadzeniu testu pomogła nam dr Ilona Gałązka-Czarnecka z Instytutu Chemicznej Technologii Żywności Politechniki Łódzkiej.

Różne burgery, różna jakość
Do testu wybraliśmy cztery kanapki. Pierwszą kupiliśmy w modnej „burgerowni” przy ul. Piotrkowskiej, drugą w popularnej restauracji należącej do międzynarodowej sieci fast foodów, trzecią w budce w centrum miasta, a czwartą przygotowaliśmy z półproduktów dostępnych w sklepie: mrożonego steku wołowego i bułki.

Już na pierwszy rzut oka kanapki mocno się różniły. Najładniejszy zapach miała ta z „burgerowni”, ona również najlepiej wyglądała. Niestety, była przy tym najdroższa, kosztowała 15 zł. Na pozostałe wydaliśmy odpowiednio 8,80 zł, 6 i 3,10 zł.

Co jest w środku?
Test rozpoczęliśmy od zbadania wagi i zawartości kanapek. Najcięższa pochodziła z „burgerowni”.
– Wewnątrz było trochę siekanej sałaty, czerwonej cebuli, ogórka i pomidora – mówi dr Ilona Gałązka-Czarnecka. – Całość ważyła blisko 270 g. Waga kotleta wyniosła ponad 120 g, warzyw 49 g, a bułki około 100 g.

Na drugiej pozycji uplasował się burger z budki w centrum miasta. Ważył 204 g, z tego na kotleta przypadło 68 g, na bułkę 50 g, zaś reszta – 86 g – na warzywa.
– Było ich zdecydowanie najwięcej – potwierdza dr Ilona Gałązka-Czarnecka. – Można było znaleźć wśród nich posiekane ogórki, pomidory, kapustę białą i czerwoną, surową cebulę, marchewkę, groszek, kukurydzę, a nawet prażoną cebulkę.
Trzecie miejsce pod względem wagi zajął burger z „sieciówki”.

– Ważył 191 g – mówi dr Ilona Gałązka-Czarnecka. – Zawartość warzyw ograniczono w nim jedynie do dwóch ogórków, za to umieszczono na nim dwa plastry sera. Kotlet ważył 107 g, bułka z serem 73, 10 g przypadło na warzywa.
Najgorzej w klasyfikacji wypadła kanapka ze sklepu. Przed jej przygotowaniem zamrożony kotlet ważył 98 g. Po rozmrożeniu pozostały tylko 53 g. Obawy naszego reportera wzbudziły też niezbyt przyjemny zapach i wygląd. Po kilku minutach mięso jednak ostygło i wyglądało w miarę naturalnie. Po umieszczeniu w bułce całość ważyła 145 g.

Ile mięsa w mięsie?
Przy przeprowadzeniu testu z pomocą przyszły opisy umieszczone na opakowaniach.
– Określając zawartość mięsa i innych substancji, producent składa swoistą deklarację, której musi się trzymać – tłumaczy dr Ilona Gałązka-Czarnecka.

Na opakowaniu kanapki z „sieciówki” wyczytaliśmy, że kotlet wykonany jest w stu procentach z wołowego mięsa i nie ma środków konserwujących.
– Zapach i kolor wskazują na to, że jest to prawda – mówi dr Ilona Gałązka-Czarnecka. – Mięso jest ponadto kruche, co jest cechą dobrze przygotowanej wołowiny.

Podobnie wyglądały kotlety z „burgerowni” i ze sklepu. Ich producenci w opisach również zapewniali o 100 proc. wołowego mięsa w kotlecie.

Inaczej sprawa miała się z kotletem z budki.
– Jest nienaturalnie elastyczny, gładki i ma dziwny kolor – ocenia dr Ilona Gałązka-Czarnecka. – O wołowinie raczej nie ma tu mowy. W większości składa się zapewne z mięsa oddzielanego mechanicznie. W praktyce oznacza to, że zawiera m.in. resztki mięśni, ścięgien, chrząstki i włókna kolagenowe, które zostały zmielone i uformowane w spójną masę.

Na dodatek bułka
W ostatnim teście najlepiej wypadła bułka poznańska, którą kupiliśmy w sklepie jako dodatek do mrożonych burgerów.
– Na pewno jest naturalna i nie zawiera konserwantów – zapewnia dr Ilona Gałązka-Czarnecka. – Nie można tego powiedzieć o innych bułkach. Wszystkie są miękkie i rozchodzą się w dłoniach. Wskazuje to na obecność substancji chemicznych, które w sztuczny sposób rozpulchniają i ulepszają ciasto.

Kto wygrał?
Pierwsze miejsce w naszym teście przyznaliśmy kanapce z „burgerowni” przy ul. Piotrkowskiej. Miała najwięcej mięsa, zawierała warzywa i była w miarę naturalna, z wyłączeniem bułki.

Drugie miejsce należy się kanapce z „sieciówki”. Choć mniejsza, miała stosunkowo dużą zawartość mięsa, które, według zapewnień producenta, było całkowicie naturalne.

Trzecie miejsce zajęła kanapka ze sklepu. Kotlet był co prawda najmniejszy i nie miała warzyw, zdawała się jednak całkowicie naturalna. Ostatnie miejsce zajął hamburger z centrum miasta. Choć miał najwięcej warzyw, zdyskwalifikowały go kotlet, który z wołowiną miał niewiele wspólnego, oraz sztuczna bułka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany